ludzkie zamiary a Boże patrzenie...

dodane 11:37

Wczoraj, skoro świt, wybrałam się do Rodziców. Pozbawieni chwilowo samochodu, mieliby problem z udziałem we Mszy św. Liczyłam na to, że droga o tej porze będzie pusta i uda mi się pokonać ją w czasie krótszym niż zazwyczaj, jadąc szybciej w miejscach, w których jest to możliwe.

Sprzyjały mi zielone światła. Tak się jednak złożyło, że na szybszym odcinku jechały przede mną dwa samochody, które niestety hamowały tempo. Miałam sporo czasu, stąd też nie denerwowało mnie to, jak się zdarza, gdy czas mnie goni.

Przyszła mi w tym momencie do głowy myśl, że Pan Bóg mi mówi coś przez to, wydawać by się mogło, prozaiczne wydarzenie, którego można by nawet nie zauważyć. Co? Że moje plany, zamiary spełzają na niczym, jeśli ON chce inaczej. Że może ON w ten sposób chroni mnie przed zbytnią prędkością, która mogła być w tym momencie dla mnie niebezpieczna. A jednak wystarczyło mi czasu, by wejść do kościoła 10 minut przed Mszą.

Potem wspólne śniadanie. Poproszona przez Tatę, by coś mu przegrać z jednej płytki na drugą, zasiadłam przy laptopie. Odkryłam, że nie ma w nim dysku D (stacji dysków) i nie ma możliwości skopiowania płyty. Ponad dwie godziny szukaliśmy sposobów, by temu zaradzić.

Przerwaliśmy nasz i tak syzyfowy wysiłek, by pojechać na urodzinowy (zaległy) obiad. Planowałam po nim wracać do domu, jednak nie chciałam zostawić Taty samego z problemem, zwłaszcza, że już nawet nie dawało się włożyć płytki. Czułam, że liczy na to. Zaczęliśmy kolejne żmudne poszukiwania sposobów rozwiązania problemu. Korzystając z porad na forach, innych stronach, odkrywaliśmy istotę problemu, ale wciąż nie udało się nam jej zaradzić.  Po kolejnych trzech godzinach, musieliśmy skapitulować.

W końcu pojawiła się „odkrywcza” myśl, by wyciągnąć baterię i na nowo włożyć. Myślałam, że spadnę z krzesła, gdy po tym zabiegu pojawiła się na nowo stacja dysków. Zostałam jeszcze, by w końcu przegrać to, co obiecałam zrobić rano. Czy moje ludzkie wysiłki poszły na marne? Co Bóg mi w tych wydarzeniach chciał powiedzieć? Czy te siedem godzin przed laptopem było naprawdę zmarnowane? Nie. Mogłam pobyć dłużej z Tatą, wspólnie z nim rozmawiać i rozwiązywać problem. Miałam okazję, by zrezygnować z własnych zamiarów. Mogłam przekonać się o kruchości ludzkiego planowania. I pewno jeszcze inne sprawy się działy, których nie zauważyłam.

Wracałam do domu wieczorem. A spośród 18 sygnalizacji świetlnych, które są na drodze do mojego domu, stałam zaledwie na 4 i to bardzo krótko. Pokonałam ten odcinek drogi szybciej, niż rano, mimo znacznie większego ruchu.

I można w tych nienadzwyczajnych wydarzeniach zacząć narzekać, że coś idzie nie tak, że nie jest po mojej myśli. Ale można też inaczej – zobaczyć w nich Boże działanie. To, że ON może pokrzyżować moje plany dla mojego dobra. I to, że nie efekty w Jego oczach się liczą, ale wysiłek i moja intencja. I to, że w końcu rekomepnsuje w jakiś sposób po ludzku rozumianą "stratę czasu". Muszę się jednak tego patrzenia wciąż uczyć…

 

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024

Ostatnio dodane