moje wędrowanie...

wierzę, czy aby na pewno?

dodane 10:27

Kiedyś była moją uczennicą, potem tuż po maturze zaczęła ze mną pracować jako nauczyciel obcego języka, jednocześnie studiując. Jesteśmy teraz koleżankami z pracy, znamy się naprawdę długo. Firma jej męża remontuje moje mieszkanie. Już u samego początku remontu ich straszy syn, niespełna ośmioletni, wylądował w szpitalu...

Wypytywałam co i jak, ale czułam, że temat jest trudny, więc nie drążyłam. A jednak okazało się najgorsze – rak kości. Wczoraj w tej sprawie zadzwoniła do mnie nasza wspólna koleżanka.

Nie potrafię sobie znaleźć miejsca, nie potrafię zrozumieć, jak zwykle w takich sytuacjach. I zapewne nie będąc matką, nie jestem w stanie wyobrazić sobie bólu i cierpienia rodziców. Ale wiem, że musi być to straszne doświadczenie – usłyszenie diagnozy i wielka niewiadoma. W jednym momencie zmienia się całe życie, priorytety, codzienne sprawy. Wiele rzeczy, które do tej pory były ważne przestaje się liczyć. Zmienia się dosłownie wszystko.

Wierzę w cuda, wierzę, że jak Bóg zechce może w jednej chwili chorobę zabrać i bardzo bym chciała, by tak się stało. Mam jednak świadomość marności mojej wiary, daleko mi do św. Faustyny, czy Jana Pawła II. I choć sobie wmawiam, że wierzę, to czuję, że to wciąż z mojej strony za mało…

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024

Ostatnio dodane