moje wędrowanie...
równowaga...
dodane 2013-07-21 22:25
Maria i Marta. Modlitwa i praca. Każda dziedzina życia potrzebuje równowagi. Potrzebuje jej mój organizm, to wszystko, czym się zajmuję, moja praca, odpoczynek, a przede wszystkim moja wiara i relacja z Bogiem. Zawsze można przegiąć w którąś stronę. A w relacjach z Bogiem potrzeba modlitwy, ale też dobrego wypełniania swoich obowiązków.
Wczoraj doświadczyłam Jego wsparcia w pracy, może łaska porannej Mszy świętej, poczucie Jego bliskości i pewność tego, że stale jest przy mnie dała mi tę równowagę.
Ostatnio sporo się działo. Remontujący moje mieszkanie zakończyli prace. Zrobili wszystko tak, że naprawdę jestem bardzo zadowolona. Teraz czeka mnie na nowo umeblowanie i przeorganizowanie całego dotychczasowego funkcjonowania w moim domu. Tak więc wciąż jeszcze żyję na walizkach, póki nie sfinalizuję wszystkich planów. Potem czeka mnie porządkowanie, układanie, planowanie.
Wczorajszy dzień był, można rzec, nieco szalony. Już na Mszy czułam wewnętrzną radość. Bywają chwile, gdy świadomość obecności Boga wzbudza we mnie takie właśnie, trudne do określenia uczucie, które najbliżej oddaje słowo „radość” . To spotkanie wpłynęło na cały dzień. Pan Bóg podsuwał pomysły, które gdzieś tam z łatwością odczytywałam. Takie natchnienia, dzięki którym można zrobić coś dobrego, a i samej nieco uszczknąć dla siebie, dają pewność Jego Miłości i Opatrzności. Problem w ich odczytywaniu i chęci ich wypełnienia.
Prowadził mnie w drodze do rodziców, potem w malowaniu okien i drzwi, a w końcu w wieczornym zakupie mebli w Ikei i ich zamontowaniu po znacznie niższej cenie. Jadąc tam zupełnie nie wiedziałam, jak to wszystko załatwię. Zaufałam obcym ludziom i mojemu Aniołowi Stróżowi i się nie zawiodłam. O północy, upatrzone od dłuższego czasu, meble stanęły zamontowane w moim pokoju, a moje serducho cieszy się jeszcze do teraz.
Chciałabym, by każdy dzień mojego życia był przeżywany we właściwej równowadze. Boże Ty wszystko możesz, i za to wszystko Ci dziękuję…