moje wędrowanie...

sąsiedzkie incydenty...

dodane 10:36

W trakcie remontowych poczynań, zdarzyło się, że naruszone rury CO wykruszyły nieco gipsowej zaprawy u sąsiadów. Jak zareagowali?

 

Wpierw stanęła u drzwi sąsiadka z dołu i z buzią na mnie, co ja jej zrobiłam. To faktycznie schorowana i starsza pani, przychodzi do niej siostra z opieki raz w tygodniu. Poprosiła, bym zobaczyła uczynione przeze mnie szkody. Weszłam do pokoju, na parapecie leżał mały odłamek gipsu i troszkę pokruszonych kawałów obok. Stwierdziłam, że tak się dzieje, że nie mam na to wpływu, jak co jest zrobione. Nadal z buzią rozkazywała, że to ma być natychmiast zrobione, bo teraz jest opiekunka, która może jej posprzątać. Panowie pracujący u mnie musieli przerwać wynoszenie mebli, by natychmiast zagipsować tę brakującą odrobinę. Nie robili, na szczęście, problemów. I tak sobie myślę, że można było osiągnąć ten sam cel w spokojnym tonie, można było najzwyczajniej poprosić.

Rzecz podobna powtórzyła się innego dnia, gdy zaczął się remont dużego pokoju. Tyle, że tym razem panowie obcinając wystającą rurę, którą kiedyś spółdzielnia odcinała i pozostawiła jej kikut w ścianie, naruszyli ją tak, że w sąsiedniej klatce, w mieszkaniu, także poleciał gips, którym była zabezpieczona. Tym razem w drzwiach stanął mężczyzna, zupełnie mi nieznany i spokojnym tonem wyjaśnił, co się stało. Bał się, że może dojść do czegoś gorszego, dlatego przyszedł ostrzec, że się coś dzieje. Od razu odesłałam go do panów, którzy remontują moje mieszkanie. W spokojnej rozmowie, w pełnym zrozumieniu powyjaśniali sobie w czym rzecz. Padła propozycja ze strony „moich”, że podejdą i to naprawią. Pan zza sąsiedniej ściany w klatce obok, stwierdził, że nie trzeba, że sam to zagipsuje.

I nie chodzi o to, że on był w tym zakresie samowystarczalny, w odróżnieniu od sąsiadki, ale o to, jak można zupełnie różnie załatwiać te same sprawy.

Ze mną jest podobnie, choć w innym aspekcie. Moja postawa jest zależna od tego, z kim załatwiam sprawę. Mogę tę samą rzecz rozegrać zupełnie inaczej z kimś, na kim mi zależy i z tym, kogo np. nie lubię. Mogłam zobaczyć to z drugiej strony i przekonać się o tym, jak bardzo jest to widoczne.

Św. Faustyna siostrom, które jej dokuczały okazywała wiele życzliwości, tak, że nie były w stanie zauważyć, że boli ją ich zachowanie. Mogły żyć w świadomości, że Faustyna jest głupiutka, mało inteligentna, etc., a ona im na to pozwalała. A ja? Zazwyczaj w takich sytuacjach chcę wykazać, że zauważam te intencje. Szczególnie dzieje się tak wobec uczniów. A czasem dobrze jest przymknąć na pewne sprawy oko. Przygryźć się w język, zamilknąć, albo nawet się uśmiechnąć, wychodząc na naiwną. Tak, za dużo we mnie pychy, bym pozwoliła uchodzić wobec innych za naiwną, głupiutką, niedouczoną. Św. Faustyna umiała, więc i ja z Bożą pomocą powinnam nad tym popracować…

 

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024

Ostatnio dodane