moje wędrowanie...

spotkanie po latach...

dodane 13:10

Nie pamiętałam, w której byłam wtedy klasie. Katechezę w mojej franciszkańskiej parafii miałam z młodym kapłanem, tyle, co po święceniach. Uczył mnie tylko przez rok. Moja koleżanka przetestowała go, że pyta tych, którzy zapatrują się w jakiś punkt. A więc testowałyśmy go. Chcąc być zauważoną, zapytaną, wystarczyło wpatrywać się np. w okno. Skutkowało…

Nic więcej z tych katechez nie pamiętam, choć zapewne jakaś treść we mnie została. Kiedyś się przekonam o tym, jaki wpływ na moje życie miały te katechezy. Skąd takie wspomnienie?

Dziś w mojej parafii kaznodzieją był ten właśnie franciszkanin, którego z koleżanką „testowałyśmy”.  Po roku pracy w naszej parafii wyjechał do Boliwii i jest tam już od wielu lat. Przyjechał na urlop do Polski. Co parę lat misjonarze przyjeżdżają do kraju wykorzystując ten czas na propagowanie misji i prośbę o pomoc materialną.

Podeszłam do niego po Mszy, postanowiłam się mu przypomnieć, oczywiście nie liczyłam na to, że mnie pamięta. Zapytał o imię i o to, czy utrzymuję kontakt z moją klasą. No i upewniłam się w rozmowie, że byłam wtedy w klasie szóstej.

To był czas, gdy zmieniałam szkołę. W połowie szóstej klasy przeniosłam się do klasy sportowej w szkole położonej w innej części miasta. Większość moich koleżanek i kolegów z tamtej klasy i tej z drugiej szkoły, niestety, wyemigrowała, najczęściej do Niemiec. To był taki czas, w którym wielu z naszego regionu właśnie tam wyjeżdżało… Moja koleżanka od testowania też, ale dopiero po ślubie. Wyjechała z rodziną do Kanady, z dwójką dzieci, tam jej rodzinka powiększyła się jeszcze o dwójkę dzieciaków.

Ojciec D. ucieszył się tym, że się mu przypomniałam. Pobłogosławił mnie i moich najbliższych…

Tak to jest w naszym życiu, że spotykamy różnych ludzi, wchodzimy z nimi w relacje bliskie, dalsze, dłuższe, krótsze, przypadkowe, na całe życie. Z wieloma już nigdy tu na ziemi się nie spotkamy.

Dopiero w niebie, w zupełnie nowych warunkach, w miłości i życzliwości, w radości, bez zwady, kłótni, bez oskarżania, podejrzeń, w ufności i otwartości, będzie nam dane (być może) się spotkać. Wielu spraw nie zdołamy naprawić, zmienić tu na ziemi. Dzisiejsze niespodziewane spotkanie pokazało mi, że to nic nie szkodzi. Po latach stajemy się inni i zaprzeszłości bledną, a niewłaściwe emocje wyciszają. W niebie zaś, oczyszczeni i wydoskonaleni w miłości będziemy umieli stanąć ponad to, co dziś w relacjach szwankuje.

A jeśli będę miała z tym problem – wydłużę sobie w ten sposób czyściec, bo do nieba nie wejdę ze złem w moim sercu, nieprzebaczeniem, zazdrością, nieżyczliwością. Dlatego warto oczyszczać swoje relacje, jeśli nie w sposób bezpośredni, to przynajmniej w sercu. I nie chodzi o to, jak myślę, bym wszystkim od dziś rzucała się na szyję i z każdym chciała się zaprzyjaźniać. Chodzi o wewnętrzne pozytywne nastawienie do ludzi… a z tym mam wciąż problem…

nd pn wt śr cz pt sb

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

Dzisiaj: 18.05.2024

Ostatnio dodane