ON i ja..., moje wędrowanie...
wędrować z NIM...
dodane 2013-07-01 16:34
Byłam dziś w szkole po przekaz do lekarza. No, bo wracając do pracy muszę mieć na nowo aktualnie zrobione okresowe i wszystkie inne badania... Właśnie grupa nauczycieli będąca dziś w szkole zasiadała do kawy, którą stawiali ci, którzy "zdawali" egzaminy na nauczyciela kontraktowego. Przypadkiem załapałam się na ciacho wraz z członkami komisji i dyrekcją. Od słowa do słowa, przeszło na temat mojego remontu. Wszyscy mnie żałowali i współczuli, tylko nie za bardzo wiedziałam czemu.
Wcale mi nie ciąży życie na walizkach w jednym pokoju z wszystkimi gratami, codzienne mycie podłóg, przekładanie rzeczy z miejsca na miejsce, gdy robota idzie w zawrotnym tempie do przodu, a wizja mieszkania w odnowionym lokum jest coraz bliższa spełnienia. To wystarczająca dla mnie motywacja, zwłaszcza, że towarzyszy mi z tego powodu radość, która zresztą pobudza mnie do pracy. Robota mi nie ciąży, gdy wiem, że ta praca i wysiłek dążą do ulepszenia i upiększenia mojego domku.
Zauważam, że coraz mniej we mnie zgorzkinienia i niezadowolenia, krytykantctwa i narzekania. Owszem, wciąż są sprawy, które mi nie pasują, nie podobają mi się, czy też nie są po mojej myśli. Jednak z NIM okazuje się, że da się w tym funkcjonować, że jest możliwym stanięcie ponad tym, choć nie zawsze w poczuciu radości.
Niektórzy "ubolewają" nad tym, że kończy mi się urlop, a ja się cieszę, że wracam do szkoły. Zresztą przede mną jeszcze 2 miesiące wakacji, dokończenie remontu i może piesza pielgrzymka do Częstochowy na przełomie lipca i sierpnia. Musiałam z powodu remontu zrezygnować z rekolekcji Lectio divina w pełnym milczeniu przez 8 dni i też mi nie było ciężko, ani smutno, bo oddałam te sprawy JEMU. Zrób tak, by było dobrze, a ja przyjmę Twój scenariusz - powtarzałam. Mój Anioł Stróż zapewne też sporo się napracował nad moim spokojem i ufnością... wiem, że wciąż są jeszcze sprawy, w których tak nie potrafię...
I za ten stan spokoju, radości i nadziei - dziękuję. Oby udało mi się w nim wytrwać, jak najdłużej, PANIE...