moje wędrowanie...
remontowe rozmyślania...
dodane 2013-06-25 23:26
No to remont zainaugurowany. Od kilku dni próbuję schować wszystkie rzeczy w workach, kartonach, siatkach. Gdzie to wszystko się wcześniej mieściło? To chyba tak, jak z moim sercem. Zawiera tyle rzeczy i niekoniecznie wyłącznie potrzebnych i wartościowych, dlatego powinnam i w nim od czasu do czasu zrobić remont, inwentaryzację jego stanu. Wyrzuć, co niepotrzebne, odkurzyć, co zabrudzone, odnowić, co przestarzałe, przemienić, co nieaktualne...
Moją starą meblościankę chciałam komuś podarować. Jak się okazało chętnych brak. Dałam więc ogłoszenie w internecie. Tu zainteresowanych było sporo. Nigdy niczym nie handlowałam, dlatego trudno było mi informować kolejnych rozmówców, że sprawa już nieaktualna. A ponieważ meble długo jeszcze stały u mnie, obiecywałam, że w razie rezygnacji – dam znać. Nie chciałam nikogo rozczarowywać.
Zgłosiło się około 20 osób. Nie sądziłam, że ktoś naprawdę zechce te stare, aczkolwiek w dobrym stanie, meble. To tylko uświadomiło mi, jak wielu ludzi jest potrzebujących, a ja tego nie zauważam. Gdy weszli do mnie nie miałam wątpliwości, że są w potrzebie. Z rozmowy wynikało, że na 100 m2 mieszka 15 osób. A moje meble od dziś będą „patrzeć” na innych ludzi, przechowywać inne rzeczy. Towarzyszyć innym problemom, sprawom, osobom. Słuchać innych rozmów.
Kiedy meble zostały wyniesione, odsłoniła się ściana, której kolory pamiętam jeszcze z dzieciństwa – niebieska farba z białym wałkiem. Jakoś tak ciepło zrobiło się na serduchu. Od jutra wchodzi firma, która przewróci moje mieszkanie do góry nogami i definitywnie zakryje barwy dzieciństwa.
A mnie pozostaje przetrwać ten najbliższy miesiąc…