ON i ja..., moje wędrowanie...
ta sama łaska...
dodane 2013-06-22 11:22
Wczoraj w moim mieszkaniu temperatura osiągnęła swój szczyt. Prawie 30 stopni Celsjusza. Każdy ruch okupowałam wyciskaniem siódmych potów. A ponieważ od dwóch dni usiłuję wszystko, co znajduje się w dwóch meblościankach upchnąć w kuchni i przedpokoju, wysiłek był co niemiara.
Już dzień wcześniej zadzwoniła koleżanka z propozycją wyjazdu do niezbyt oddalonego od nas Aqadromu. Byłam niechętna, wymyślałam tysiąc wymówek, że mam sporo roboty i nie zdążę, etc. Wzięła mnie na ambicję ;) no i złamała mnie ;). Skapitulowałam… Za co byłam jej wieczorem, a właściwie będąc jeszcze w wodzie, bardzo wdzięczna.
Wybrałyśmy się na basen, w którym można popływać, ale także wymasować swoje ciało w licznych punktach biczów wodnych, zresztą bardzo urozmaiconych. Przepłynęłam swój kilometr, przeszłam wszystkie punkty tryskających z siłą wody i to kilkakrotnie. Siedziałyśmy tam prawie 3 godziny. I choć temperatura wody była równa temperaturze mojego mieszkania, po chwili stania w niej robiło się nam zimno.
Wyszłyśmy z wody z poczuciem chłodu. Jeszcze małe co nieco w knajpce po drodze, cały czas było mi chłodno. Nie czułam upału. Do domu wróciłam naprawdę orzeźwiona. I jakoś nie odczuwałam tej wysokiej temperatury, którą nagrzane było moje mieszkanie.
Jak to jest, że ta sama temperatura (jakby nie było obydwie mokre;), ale w innych okolicznościach daje tak krajne doświadczenia.
Pomyślałam, że podobnie jest z łaską otrzymywaną od Boga. W zależności od zewnętrznych, także wewnętrznych okoliczności, zupełnie inaczej jej doświadczam. Czasem jest ugorem, w którym muszę się pocić, namęczyć, ponarzekać, czuć się wykończoną, umęczoną i zrezygnowaną. A czasem jest po prostu orzeźwieniem, balsamem na duszę, ukojeniem.
Ta sama Msza święta, czasem jest fascynująca, porywająca, gdy odczuwam obecność Boga i cieszę się każdą jej chwilą, a czasem przeze mnie wymęczona, gdzie marzę tylko o tym, by się już skończyła. A jednak zawsze łączy się z tą samą łaską… ON przychodzi do mego serca, „zawłaszcza” mną, czyni mnie jedno z NIM…