na strusiej farmie...
dodane 2013-05-28 20:51
W ramach wycieczki po Ziemi Kaszubskiej odwiedziliśmy strusią farmę. Podczas opisywania zwyczajów strusich przewodnik powiedział, że strusi mąż, którego podziwaliśmy ma dwie żony. Jak mój tato - odpowiedziało całkiem poważnie jedno z dzieci.
Niestety, posród dzieciaków mniejszością zaczynają być dzieci z pełnych i niedysfunkcyjnych rodzin. No, bo czy druga żona tatusia (czasem na odwrót), nie oznacza, że ma dwie żony?
Przyglądam się tym dzieciakom, ich potrzebie rozmawiania, zainteresowania, a zarazem zepsutych oglądaniem wszystkiego, co możliwe i szkodliwe dla ich dziecięcej wrażliwości. Z jednej strony cieszących dziecięcą zabawą, z drugiej rzucających ordynarnymi hasłami i epitetami. Pyskujące, bezczelne, a jednocześnie wrażliwe, bezradne. Oczywiście są i te dziecięco radosne, takie zwykłe, cieszące się tym, co im niesie dzień. I jakoś te dwie skrajności wzajemnie funkcjonują.