to cieszy...

dodane 14:54

Pojechałam nieco wcześniej wczoraj, by umożliwić mojej mamie udział w pogrzebie jej znajomej, którą, przykutą do łóżka od wielu lat, odwiedzała. Pod nieobecność taty, który pojechał z moją siostrą na wycieczkę do Paryża, mama jest uziemiona. Tzn. nie jest w stanie chodzić daleko sama, jeszcze po operacji biodra nie doszła do pełnej sprawności.

Poszłam więc i ja na Mszę pogrzebową, choć pamiętałam tę osobę tylko z widzenia, no i z opowiadań. Parafia moich rodziców (przez kilka lat również moja – całe liceum i dwa lata studiów, na trzecim roku powróciłam na stare mieszkanie moich rodziców w mieście) zadziwia mnie stale.

Byłam na wielu pogrzebach, zazwyczaj na obchód ofiarny szli wszyscy uczestnicy, do Komunii garstka, bywało, że nawet najbliższa rodzina nie szła. A tu, jak wszyscy uczestniczyli w jednym, tak i tłumnie przystępowali do Komunii.

W pierwsze piątki, na porannej Mszy brakuje miejsc siedzących, a i kolejki do konfesjonałów spore. Na Triduum trzeba przyjść 45 minut wcześniej, by siedzieć, choć ławek jest tu sporo. To mała mieścina, a raczej dzielnica niewielkiego miasteczka oddalona od niego 6 km, ale parafian prawie tyle co w mojej parafii. Nie pamiętam takiego roku, by nie było kleryka, a często jest ich dwóch lub trzech. Co kilka lat wyświęcani są z tej parafii księża. To bardzo budujące. Bywa, że jest tu 7 intencji mszalnych (jest tu 3 księży emerytów mieszkających na terenie parafii). Zachwycam się też dbałością o czystość, a przede wszystkim o kwiaty w kościele.

Nie wejdę w religijność tych ludzi, choć mentalność małomiasteczkowa daje się we znaki. Widzę, czym żyją moi rodzice, o jakich problemach rozmawiają. Jednak duża ilość wiernych korzystających z sakramentów cieszy. Dobrze, że są takie parafie… Szkoła ikonopisarska też działa przy tej parafii, a to nie jedyna inicjatywa. Jest też całodzienna adoracja Najświętszego Sakramentu.

Wczoraj w garażu księdza opiekuna naklejaliśmy płótna na ok. 100 desek. A ksiądz do końca kwietnia będzie garażował pod chmurką… W sobotę jadę, by nałożyć kolejną warstwę lewkasu, codziennie zapisane są dwie osoby, ażeby przez ten czas zalewkasować 14 warstw.

Wracając, wstąpiłam na próbę chóru, by odebrać mamę i podwieźć do domu. Musiałam troszkę posiedzieć tam jeszcze, bo próba trwała, pod nieobecność mojego taty prowadzona przez zastępcę. Było tam jakoś ciepło i serdecznie…  Wróciłam wieczorem do domu, wioząc w sobie optymizm i radość, które udzieliły mi się w ciągu całego tego dnia.

 

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024

Ostatnio dodane