moje wędrowanie...
zabiegi socjotechniczne...
dodane 2013-04-08 22:15
Zabiegi socjotechniczne zazwyczaj zafałszowują prawdę. Nie pozwalają, by wyszła na jaw, stąd zastanawiam się na jej etyczną stroną. Jeśli ma służyć dobru tego wobec kogo się ją stosuje, chyba jest dobra. Jeśli ma na celu zafałszowanie prawdy, przedstawić kogoś w jaśniejszym, nieprawdziwym świetle, zatuszować czyjeś sukcesy, czy grzeszki, zadbać o to, by inni nie zauważyli czegoś cennego lub pogrążającego, by ocenili słabiej lub wyżej niż na to zasługuje czyjeś działanie, w sztuczny sposób wpłynąć na oglądalność, etc. to jest to zabarwione negatywnie. Jeśli wywołane zazdrością, nieżyczliwością, chęcią zabawienia się innym człowiekiem wtedy na pewno jest złe. A podwójnie złe, jeśli dzieje się to w mediach katolickich, nawet jeśli to działanie na małą skalę.
W procesie wychowawczym stosuje się socjotechnikę na co dzień, bo czymże jest np. udawanie radości, nawet jeśli nie ma jej w sercu, by wprowadzić na lekcji (w domu) dobrą atmosferę. Czymże jest pokazanie, że jesteśmy niezadowoleni, nawet, gdy tego prawdziwie nie odczuwamy, ale chcemy wykazać jakąś nieprawidłowość. Manipulujemy innymi dość często, czasem bezwiednie.
Obrażamy się, by wywołać w innych wyrzut sumienia. Udajemy, by sprowokować kogoś do przemyśleń. Na siłę próbujemy wywołać w kimś takie reakcje, jakich sami od nich oczekujemy. Czasem można je przewidzieć i trudno wyznaczyć granicę, kiedy zaczynamy drugim człowiekiem się bawić, jego uczuciami. Dość często stosujemy manipulację (socjotechnikę), by zmusić innych do tego, by zachowali się według tego, jak my chcemy, by się zachowywali.
Moje rozmyślanie sprowokowało pewne działanie, które bezpośrednio dotyka mnie, a raczej mojego działania, ale do podjęcia ostatecznych wniosków poczekam do końca tygodnia...