ON i ja..., moje wędrowanie...
idzie wiosna...
dodane 2013-03-07 12:16
Właśnie otwierałam główne wejście do salek, gdy wbiegła, jak zwykle z szerokim uśmiechem na buzi, takim figlarnym i serdecznym, jak tylko małe dzieci to potrafią...
- A ja znalazłam stokrotkę! - wykrzyknęła zafascynowana, biegnąc i wyciągając w moją stronę swoją filigranową, małą rączkę.
O! - odpowiedziałam - to znak, że idzie wiosna.
Nachyliłam się, by zobaczyć znalezisko Hani, które wprawiło ją w tak radosny entuzjazm. Zobaczyłam maluteńką stokrotkę, której średnica nie przekraczała centymetra. Była jeszcze taka zmarniała, z ledwo co otwartymi płatkami. Oczywiście, zachwyciłam się, może bardziej zachwytem Hani, niż samą stokrotką.
- To dla pani - powiedziała, gdy przyglądałam się temu pierwszemu zwiastunowi nadchodzącej wiosny. I wręczyła mi kwiatuszek o łodyżcze nie dłuższej niż mój paznokieć. Z trudem odebrałam go z jej maleńkich paluszków i zaniosłam do salki.
Włożyliśmy kwiatuszek w stopy Maryi, której figurka stoi na biurku naszej salki katechetycznej.
Takie wydarzenia i prezenty wnoszą we mnie trudny do opisania zapał i radość. Udziela mi się z całą mocą ten dziecięcy zachwyt nad tym, co maleńkie i wydawać by się mogło ulotne. Przypomniało mi się, że mała Tereska nazywała siebie małą stokrotką na łące Pana Jezusa. Pomyślałam też, że skoro takie maleńkie, ulotne, jakby nie było, sprawy (za tydzień stokrotka wszak będzie już prawie niewidocznym okruszkiem) potrafią wyzwolić tyle radości, to chyba z Bogiem jest podobnie. Nie tylko wielkie prezenty, choć pewno cenne, gdy okupione najwyższą ofiarą, ale także te maleńkie, niepozorne, jak stokrotka, dary, ofiarki, wyrzeczenia, małe zwycięstwa, rezygnacje z tego, na co w danej chwili mam ochotę, ze swoich pragnień, zamilknięcia, by nie krytykować, powstrzymania się od uszczypliwości, wytykania błędów, etc są dla Boga cenne... ON cieszy się każdym, nawet najmniejszym, niepozornym, niezauważonym przez innych darem...
i kilka nutek wiosennych ;o))