Kronika Rodzinna
słuch o nich zaginąłby...
dodane 2013-03-05 14:07
Na dniu skupienia dla katechetów spotykam się z moją kuzynką. Tym razem zaczęłam rozmowę o moim zainteresowaniu sprawą zesłania naszych dziadków do Donbasu. To córka najstarszego brata mojego taty – tego, który był nieobecny podczas nocnego nalotu na ich dom. Dowiedziałam, że on nie przyjechał, bo ostrzegła go starka – mama, a właściwie macocha mojego dziadka, czyli babcia mojego taty, a moja prababcia, choć nie rodzona rzec można.
Ponieważ najstarszy brat Stanisław – mój wujek, zmarł dość dawno nie możemy ustalić co i jak. Domyślamy się jedynie, że skoro mój dziadek następnego dnia nie pojawił się w pracy, zaniepokoiło to najbliższych. Może wujek Stasiu chciał pojechać do Będzina, a starka go wtedy zatrzymała podejrzewając kłopoty?
W końcu, bodajże po dwóch dniach pojechała do nich siostra dziadka. Zaczęli się pakować, by przyjechać do naszego miasta i zamieszkać z najbliższymi. Przyszła wtenczas milicja i kazała się im wynosić z domu. Wiedzieli bowiem, że nie ma tu dorosłych, a los pozostałych dzieci wcale ich nie obchodził. Starczyło im czasu na dwukrotne obrócenie. Trzeba było jechać tramwajem do Czeladzi, potem pieszo do Siemianowic, by znów wsiąść w tramwaj. Nie wzięli wiele. Gdy już wychodzili za drugim razem, mieszkanie, z całym pozostałym dobytkiem zapieczętowano. Nie wiedziano jednak, że w kuchennym kredensie ukryte są dokumenty, które po wojnie pomogły dziadkom odzyskać przynajmniej meble. Tata zapamiętał, że zima była mroźna i bezśnieżna, że ta przeprowadzka była trudnym doświadczeniem.
Był jeszcze nalot na mieszkanie starki, ale nic nie znaleziono i zostawiono ich w spokoju. Na szczęście nie zaglądnięto do tapczanu, na którym spał najmłodszy z braci Józik. Tam znajdowała się skonstruowana przez wujka Staszka maszyna tkacka i żartobliwe prace tkackie z napisami niemieckich tekstów rosyjskimi literami…
Słuch o dziadku i babci zaginąłby i aż do dnia powrotu nikt nie miałby pojęcia, co się z nimi stało. Pan Bóg, mimo strasznych doświadczeń, nadal nad nimi i ich najbliższymi czuwał. Jakiś znajomy przekazał rodzinie informacje, że widział dziadka, jak prowadzili go do Mysłowic. Z opowiadań późniejszych wiadomo, że przebywali tam w więzieniu, potem czekali w więzieniu krakowskim na to, aż pociągnięte zostaną szerokie tory z ZSRR. (cdn)