ON i ja...
spotkanie dwóch Serc...
dodane 2012-12-21 11:50
Poszła pośpiesznie, zaraz po tym, jak dowiedziała się od Anioła, że jej krewna także oczekuje dziecka. Jakie myśli jej towarzyszyły? Elżbieta jest w podeszłym wieku, potrzebna będzie jej pomoc, czyjaś obecność? Tym razem Bóg nie wskazał jej wyraźnie, że ma tam pójść. Sama rozeznała Jego wolę w swym sercu.
Bo tak właśnie z Bożą wolą jest. Czasem Bóg ją wyraźnie sam wskazuje, a czasem musimy ją sami rozeznać. Czym kierowała się Maryja? Miłością i pragnieniem służby. Podjęła się nie lada trudu. Musiała przejść Pustynię Judzką. Kiedy podczas pielgrzymowania po Ziemi Świętej przejeżdżaliśmy przez nią, nasz przewodnik-biblista zwrócił na ten fakt uwagę. Wyobraźcie sobie teraz, że przez te wzgórza, pagórki piaszczyste musiała przejść Maryja, gdy podążała do Elżbiety – mówił, gdy zauroczeni krajobrazami zza szyb autokaru, a potem stojąc na jednym z takich wzgórz, zachwycaliśmy się tym, co zobaczyliśmy. Musiała przejść ok. 140 km, wybrała się sama w tak czyhającą ją pełną niebezpieczeństw drogę. Podjęła się naprawdę wielkiego wysiłku... Ależ jak mogła się obawiać, skoro pod sercem niosła samego Boga.
Ażeby sobie nieco tę drogę wyobrazić - kilka zdjęć...
zdjęcie zrobione z autokaru, były tu także porośnięte roślinnością doliny rzeki
a to z miejsca, w którym zatrzymaliśmy się, by z bliska zobaczyć Pustynię Judzką
Pusytynia Judzka oświetlona ostatnimi promieniami zachodzącego Słońca.
Spotkanie dwóch Matek, spotkanie Dwóch Synów jest pełne tajemnicy i zachwytu nad tym, jak Bóg działa. Skąd Elżbieta wiedziała, że spotyka się z Matką Pana, skąd jej dzieciątko pod sercem o tym wiedziało, że podskoczyło z radości? Tajemnica… Bo jest też tak, że pełnimy wolę Bożą z pomocą szczególnych, niezrozumiałych dla nas łask. Tak, jak stało się podczas tego spotkania.
Ja też wczoraj doświadczyłam innego „spotkania” (oprócz trzech spotkań opłatkowych) – otrzymałam prześliczny prezent. Ktoś włożył w niego wiele pracy i serca, a ja ucieszyłam się niewymownie, gdy otwierałam wieczorem tajemniczą kopertę i brałam go do ręki… to takie wirtualne spotkanie serc, za które bardzo dziękuję Bogu i autorce ;)