ON i ja..., Turcja
ruiny...
dodane 2012-10-25 13:20
Po dniu odpoczynku nad M. Egejskim wyruszyliśmy w dalszą podróż. Nasza pilotka czasem brała nas w miejsca, które nie były przewidziane w naszym planie. Zanim pojechaliśmy zobaczyć Efez, ponadprogramowo mogliśmy też zwiedzić Milet. Tu według Dz 20 przebywał św. Paweł i Łukasz.
Gdy wysiedliśmy z autokaru obskoczyły nas psy – kangale. Nie były dla nas groźne, a co dziwnego – towarzyszyły nam przez cały czas zwiedzania. Prześcigały się w tym, który z nich będzie nas prowadził.
Nie było tu turystów, jak w innych miejscach, byliśmy sami. A pustka w ruinach robi niesamowite wrażenie. Czułam upływ czasu i przemijalność. Na nic zda się zabieganie o sławę, bogactwo, akceptację, powodzenie. To wszystko obróci się i tak w proch. Jeśli nie ma w tym Boga nic nie pozostanie – ani dla innych, tym bardziej dla siebie.
Patrzyłam wczoraj na głosowanie w Sejmie odnośnie ustawy, która zakazywałaby aborcję dzieci chorych. Dziwi pośpiech, brak konsultacji społecznych i to, że tak trudno uznać, że choroba nie sprawia, że dziecko w łonie matki przestaje być człowiekiem. Przykre, że interes, sława, pieniądz są ważniejsze niż to, co mówi sumienie (o ile jeszcze mówi). I jakoś smutno mi się zrobiło, choć nie musiałam się rumienić z powodu moich wyborów…
Psalm 49 pięknie o tym mówi, warto się wsłuchać w jego słowa…
kangale towarzyszące nam podczas zwiedzania
kilka ujęć ruin Miletu