ON i ja..., moje wędrowanie...

smutno, smutno, smutno...

dodane 12:20

Zapewne będę się tu powtarzać, bo nie po raz pierwszy tego doświadczyłam. Byłam dziś na pogrzebie i jest mi smutno i to nie bynajmniej w głównej mierze z powodu śmierci, choć ta nigdy nie niesie radości dla nas tu na ziemi pozostających. Smutek bliskich oczywiście udziela się tym, którzy w bólu im towarzyszą. Zmarłego nie znałam osobiście, był ojcem mojej koleżanki z pracy, stąd też brak więzi emocjonalnej sprawił, że nie cierpiałam. A jednak było mi smutno.

Nie było tłumów, ale z pracy spora grupa osób na uroczystości pogrzebowe przyszła. To ważne, by w takich chwilach po prostu być. Większość to osoby wierzące i praktykujące i o sprawach wiary, religii, Boga są w stanie swobodnie rozmawiać. Na obchód ofiarny poszli wszyscy obecni w kościele. Ławki pozostały puste, gdy kapłan kontynuował Mszę.

Jednak, gdy nadeszła chwila, by przystąpić do stóp ołtarza i przyjąć w intencji zmarłego Komunię św., podeszła niecała najbliższa rodzina i… jeszcze cztery osoby. Poczułam się jakoś nieswojo, gdy wychodziłam z ławki, a za mną podążyła jeszcze jedna koleżanka. Reszta pozostała w ławkach.

Szczerze powiedziawszy byłam lekko zszokowana i zrobiło mi się bardzo smutno. Bo zmarli nie potrzebują naszych kwiatów, zniczy i pomników – to tylko dowód naszej ludzkiej pamięci o nich. Niezmiernie za to mogą potrzebować naszej modlitwy, ofiarowanych Komunii świętych.

Skoro taka jest świadomość wśród ludzi wierzących i praktykujących, to co wymagać od tych, którzy z różnych powodów są daleko od Boga?

Przecież modląc się za zmarłych zyskują nie tylko sami zmarli, zyskuję ja. Nie mam wątpliwości co do tego, że nie pozostają oni obojętni na tę modlitewną pomoc. Nie mogą się już modlić za siebie, ale mogą się modlić za mnie…

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024

Ostatnio dodane