moje wędrowanie...
nowa nadzieja...
dodane 2012-09-10 11:15
Wczoraj po raz pierwszy (był już wcześniej czwartek) po wakacyjnej przerwie zawitałam wraz z dziećmi i gitarą na Mszy z ich udziałem. W tym roku na nowo, bo przybyli nowi wikarzy. Nie mówiłam nic, a ksiądz odpowiedzialny za dzieci zawitał przed Mszą i poprowadził śpiewy. Zapowiedział się też na próbę scholi. Byłam zachwycona, uważam, że tak to powinno wyglądać. Nie czarujmy się, kapłan bardziej przyciągnie dzieciaki, niż ja, tym bardziej teraz, gdy nie ma mnie w szkole. Ufam, że starczy mu sił i zapału, a i w zgodnej współpracy zrodzi się wiele nowych pomysłów. Bo o to chodzi, by współpracować, a nie być jednoosobowym aktorem na scenie.
Nie chcę chwalić dnia przed zachodem, ale poprzednikom kilka razy sugerowałam potrzebę ich obecności, ale żaden tego tematu nie podjął, choć nie brakowało im ku temu predyspozycji. Niestety, zdarza się, że kapłan, albo sam chce być w centrum, a jak nie jest, schodzi ze „sceny” i oddaje ją innym. Dobrze, jeśli w ogóle pozwala działać innym, ale to nie jest współpraca, a raczej „każdy sobie rzepkę skrobie” i na dodatek nie przeszkadza sobie wzajemnie.
Myślę, że współpracy trzeba się uczyć. Wtedy jednak trzeba zgodzić się także na krytykę i uwagi, nie oczekiwać jedynie pochwał, które owszem są miłe i pozytywnie motywują, ale mogą też przynieść wiele szkody. Zwłaszcza, gdy nie są szczere. A to się wyczuwa. Czasem wystarczy zwykłe – dziękuję. A jeśli tego zabraknie, łatwiej oddać wtedy swoje działanie Bogu. Myślę, że pochwały, podziękowania we współpracy z innymi okazują się mniej potrzebne, a szczere uwagi, nawet przykre - niezbędne.
To, co robię zawsze robiłam z przyjemnością, choć otoczka bywała różna. Był czas, że na placu boju pozostawałam sama – było mi trudniej i niejednokrotnie smutniej. Mam za sobą czas przepięknej współpracy duszpastersko-katechetycznej, mam też czas zupełnego niezainteresowania i poczucia samotności.
Nie wiem, jak potoczy się współpraca obecnie, ale po dniu wczorajszym, na nowo wstąpiła we mnie nadzieja…