moje wędrowanie...
zaprzeć się wiary w obronie wiary?
dodane 2012-08-26 22:04
Podczas dzisiejszego kazania kapłan zacytował słowa felietonu F. Kucharczaka - "Katolicyzm antykatolicki" z GN 34/2012. W kontekście tego, co mówił o naszym katolicyzmie, o tym, że chętniej przyznajemy się do bycia katolikiem niż żyjemy wedle jego zasad, przykład sprowokował mnie do przemyśleń nad swoją wiarą...
Idzie przez wieś proboszcz katolicki z pastorem. W pewnym momencie widzą leżącego w rowie pijaka.
– Ale ma ksiądz owieczki. Ewangelików tu niewielu, więc to z pewnością katolik – mówi pastor z nutą złośliwej satysfakcji.
– Jaki katolik! Jaki katolik! – dobywa się z rowu bełkotliwy głos. – Ewangelik jestem!
– Och, przepraszam księdza – mówi skonsternowany pastor.
Nazajutrz do zakrystii wpada zapłakany mężczyzna. – Proszę księdza, to ja leżałem w tym rowie. Ja katolik jestem! Ale zaparłem się wiary w obronie wiary!
Czasami chciałoby się, żeby niektórzy „katolicy” wykazali się podobnym poczuciem odpowiedzialności za Kościół i przynajmniej milczeli na temat swojej przynależności wyznaniowej. Ale nic z tego. Oni, niestety, zazwyczaj chwalą się katolicyzmem właśnie wtedy, gdy robią rzeczy z katolicyzmem całkowicie sprzeczne. za GN 34/2012
W felietonie mowa o grubszych sprawach i o osobach publicznych, do których nie należę. A przecież te słowa dotyczą także i mnie. Jak wiele słów, deklaracji, wytykania innym błędów w imię wiary. Jak wiele usprawiedliwień dla samej siebie, tłumaczeń, przekonywań, że nie jest ze mną tak źle... Czy ja nie zapieram się wiary w imię wiary?