moje wędrowanie...
zmiana ról w miarę starzenia się...
dodane 2012-08-22 21:29
Kiedy byłam mała i jeszcze trochę większa, w mojego Tatę wpatrzona byłam, jak w obrazek. Był i nadal jest dla mnie autorytetem. Zawsze był kimś, kto potrafił wszystko naprawić. Zadziwiał i nadal zadziwia mnie swoimi racjonalizatorskimi pomysłami. Przywraca do życia rzeczy, które nadają się jedynie do wyrzucenia. Trochę (w namiastkowej ilości) odziedziczyłam po nim te umiejętności, dlatego radzę sobie na co dzień z męskimi pracami w domu. Jedynie do grubszych potrzebuję wsparcia. Patrząc na moje mieszkanie większość rzeczy zrobionych jest tu przez mojego Tatę z moją pomocą.
Od czasu, gdy życie bez komputera okazało się prawie niemożliwe i tego nauczył się w podstawowym stopniu. Ale odmieniły się nieco nasze role. Teraz ja, choć nie jestem wybitnym znawcą komputera, okazuję się mu niezbędna. Teraz mogę się odwdzięczyć, a mój Tata z pokorą potrafi przyjąć tę pomoc. I tego mnie uczy, choć sam o tym nie wie...
Tak to w życiu jest, że odwracają się nasze role. Ja też kiedyś się zestarzeję i nie będę umiała wykonywać czynności, które dla innych będą łatwe i naturalne. Nie będę umiała posługiwać się nowinkami technicznymi, przecież już dziś jest wiele rzeczy, na których się nie znam. A młodsi będą na mnie patrzeć jak na kogoś zacofanego... Czasem trzeba będzie im na to pozwolić, a to chyba będzie dla mnie trudne...