ON i ja..., moje wędrowanie...

konieczna samotność...

dodane 10:27

Bywają takie dni, gdzie mimo tłumu ludzi doświadczam samotności i im bliższe mi to osoby, tym bardziej mnie boli. Zapewne mają na to wpływ błędy, które kiedyś popełniłam, czy też nadal popełniam, nie zaprzeczam. Gdy sięgam pamięcią wstecz, widzę, jak w wielu sprawach, o czymś, co mogłam zrobić, a nie zrobiłam, w ogóle nie pomyślałam. Może inni czuli się przeze mnie ranieni?

Nie rozdzieram szat, bo to co było minęło i nie naprawię starych błędów. Co najwyżej mogę starać się ich unikać, naprawiać na bieżąco, gdy je zauważę. Świadomość ich popełnienia, jednak pomaga mi inaczej patrzeć na swoje zranienia. Widzę jak niezałatwione sprawy, niedokończone, niewybaczone gdzieś tam w środku odżywają w takich chwilach, nawet jeśli nie dotyczą osób posród których poczuję się źle.

Mimo pojawiającego się bólu, nie mam żalu do innych, bo tak samo, jak ja i oni mogli o czymś, co było mi w danej chwili potrzebne, nie pomyśleć. Ranimy się często nieświadomie, albo wiedzieni swoim smutkiem, bólem, albo też jakąś słabością, ambicją, zawziętością. Ranimy, ale zazwyczaj nie celowo. Działamy naszą ułomnością, ale też natykamy się na nią ze strony innych. Zranienie mogą wywołać nasze oczekiwania, niespełnione pragnienia, co do których chcielibyśmy, by inni się domyślali, ale też oczekiwania i pragnienia innych, których my się nie domyślamy.

To wszystko bardzo skomplikowane. Jednak, gdy zdarza mi się doświadczyć stanów opuszczenia i samotności, to po czasie wiem, że były mi potrzebne. One pomagają mi wzbudzać ufność wobec Boga, przytulać się do Niego i trwać w milczeniu w Jego obecności. A takie chwile są jedyne i niepowtarzalne. Skoro muszą być okupione bólem, to muszę go zaakceptować…

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024

Ostatnio dodane