ON i ja...
umartwienie...
dodane 2012-07-27 22:22
Kiedy pojawia się konkretna intencja, łatwiej podjąć się umartwień. Trudniej (przynajmniej w moim przypadku) umartwiać się ze względu na samego Boga. To pokazuje, że Bóg z jednej strony bliski, o czym świadczy poświęcony MU czas, ofiara, z drugiej może być tak naprawdę odległy. Bo słowa, to, co Jemu, czy też o NIM się mówi, niekoniecznie odzwierciedla prawdziwość relacji z NIM.
To może wynikać z wewnętrznego zakłamania, ale też z niemożności przekroczenia ludzkiego patrzenia, odczuwania, z ludzkich barier i ograniczenia. Bo tylko JEGO łaska to umożliwia, a niewłaściwe wyobrażenie Boga, czy też nieszczerość wobec samego siebie, grzechy, nienawiść, wady niestety na tę łaskę zamykają.
Dziś Jezus w Ewangelii daje przykład powodów zamykania się na JEGO łaskę. To przeszkody wewnętrzne i zewnętrzne są glebą, na którą sieje nas Bóg. Ziarno jest zawsze takie samo, zmienia się tylko podłoże – ciernie, droga, skała i żyzna gleba. To ode mnie zależy, co zrobię z ziemią, którą mi dał BÓG w posiadanie. Czy zbuduję na niej wygodną drogę, czy też zaniedbam wskutek czego wyrosną na niej ciernie, albo też zostawię ją samej sobie nie usuwając kamieni i skał? Mogę jednak ją spulchnić i uprawiać? To jednak wymaga czasu i cierpliwości…
I chyba nie muszę się zamartwiać tym, że dla Boga trudniej mi znosić umartwienia. Skoro próbuję, wprawdzie z różnym skutkiem, bo wciąż nie jestem żyzną glebą, podejmować się drobnych ofiar, to daję MU sygnał, że chcę, że mi na tym zależy. ON dokona reszty, jest przecież najlepszym Ogrodnikiem… Muszę walczyć o to każdego dnia…