ON i ja..., moje wędrowanie...
Głowa do góry – jestem tuż przy tobie...
dodane 2012-04-28 10:40
usłyszałam dziś podczas modlitwy...
Przede mną kilka wolnych od pracy dni, a ja nie umiem się wyluzować. Zazwyczaj, gdy mam przed sobą sporo do załatwienia wtłacza się we mnie lęk, że o czymś zapomnę, że coś zawalę, gdzieś czegoś nie zrobię, albo braknie mi czasu. A maj niesie ze sobą wiele takich spraw. Może stąd ten ciężki nastrój? Ufam, że dzisiejsze spotkanie nieco pozytywniej mnie nastroi.
Z takim lękiem pojechałam dziś na Mszę do zaprzyjaźnionej parafii. Jak zawsze na zatłoczonym parkingu znalazło się jedno wolne miejsce dla mnie, ale to nie wprawiło mnie, jak zwykle w radość. Zaczęła się Msza św., proboszcz odczytał komentarz wstępny. Jakby czytał w moich myślach. Nie powtórzę dosłownie. Było coś o dotykaniu Jezusa, trudnych momentach i chwilach życia i oddaniu MU ich, by zapanował w sercu pokój. Niby nic nowego, ale słowo wypowiedziane właśnie wtedy, gdy go potrzebowałam. To mnie zawsze zachwyca w Bożej obecności.
I doszłam do tego, że mój smutek nazywa się samotność, czasem po prostu daje o sobie znać bardziej, zwłaszcza, gdy mam przed sobą wiele niezałatwionych spraw, wyjazdów, zobowiązań. A to stan, który tak właściwie dopada każdego, ważnym jest, by nie zacząć z tego powodu użalać się nad sobą, a zauważyć, że ON jest przy mnie i mówi „Głowa do góry – jestem tuż przy tobie”. To właśnie usłyszałam dziś podczas Brewiarzowej modlitwy.
Poczucie samotności często pojawia się wówczas, gdy nie zostają spełnione przyziemne oczekiwania człowieka, gdy czuje się niepotrzebny, odrzucony , zapomniany. A to świadczy, że szuka spełnienia nie w tych sprawach, które powinny być na pierwszym miejscu. Życie jest ciągłą walką między tym, co światowe, co pociąga swoją krzykliwością i pozorną atrakcyjnością, zachwytem nad sobą, sukcesem i podziwem ze strony innych, a tym, co niebiańskie, a niekoniecznie łatwe.