ON i ja..., moje wędrowanie...
negatywne odczuwanie...
dodane 2012-03-15 12:21
Czy negatywne uczucia zawsze są zawinione jedynie przeze mnie?
W zależności od tego, co mnie spotyka i jaka moja słabość się w danym momencie ujawni, pojawia się we mnie większy lub mniejszy niepokój. Czasem, czyjaś postawa, reakcja, słowa dekonspirują moje maski. Bywa, że nakładam je na siebie nieświadomie. Po to, by zakryć, nie tylko przed światem, ale i przed sobą coś, czego nie chcę dopuścić do siebie, co odrzucam, co podświadomie wypieram z siebie. Największą trudnością jest, by zacząć patrzeć na siebie krytycznie, prawdziwie. To moje uczucia często są symptomem czegoś, co we mnie drzemie. Dlatego tak ważnym jest zastanawianie się nad nimi. Zwłaszcza, gdy niewłaściwie reaguję, gdy pojawia się złość, negatywne odczuwanie.
W tegorocznym Wielki Poście towarzyszy mi, mogę rzec, że w sposób uporczywy, sprawa mojego nastawienia na ludzi. Dlaczego czasem bywa złe? Dlaczego złoszczę się na takie, czy inne słowa, postawy? Dlaczego nie potrafię wobec niektórych ludzi być obiektywna i zakładam złą wolę?
Owszem, mogę odczuwać prawdziwie, ale niekoniecznie. Jak to rozeznać? Czy to, co czuję pojawia się dlatego, że ktoś w sposób celowy tak postępuje wobec mnie, czy też to moje wady dochodzą do głosu? Czy zawsze złe emocje wywołane są tylko moim niewłaściwym nastawieniem? A może są uzasadnione? Może wynikają z poczucia, że ktoś niesprawiedliwie feruje wyroki, wydaje tendencyjne opinie, niewłaściwie krytykuje, kłamliwie oskarża, rzuca niesłuszne sądy?
Toczę walkę z moimi uczuciami. Zastanawiam się, dlaczego są czasem takie, a nie inne. Mój ogląd sytuacji zapewne jest jednostronny i skażony moimi wadami. Jednak, czy zawsze muszę zakładać dobrą wolę, jeśli mam inne doświadczenie? Przecież, gdy ktoś żebra o pieniądze, zakładam, że może je źle wykorzystać i zazwyczaj ich nie daję. Czyli oceniam negatywnie kogoś. To drobny, malutki przykład, ale pokazuje, na czym polegają moje wątpliwości.
Hmmm…. Nie postaje mi nic, jak tę niewiedzę, złe, negatywne uczucia, co do których nie mam rozeznania (bo przecież czasem wiem, dlaczego niewłaściwie reaguję) oddać JEMU w wieczornym rachunku sumienia…
A za każdym razem, gdy się pojawią (nieważne, czy uzasadnione, czy nie) wrzucić do jałmużnej skarbonki (w tym roku mam takową) kilka groszy. To pomoże mi bardziej uświadomić sobie, że takie uczucia drzemią we mnie i zauważyć, że bywają skutkiem zakładanych przeze mnie masek…