ON i ja..., moje wędrowanie...
niepotrzebny wysiłek?
dodane 2012-03-11 10:26
chyba nie zawsze muszę znać odpowiedź na pytanie "Dlaczego?"
Kolejny tydzień w domu. Chyba zbyt wcześnie wróciłam do pracy. Po poniedziałkowym dość sporym wysiłku mojego głosu podczas lekcji, na nowo zaniemówiłam. Tym razem dostałam zwolnienie na dwa tygodnie. W tym roku szkolnym to już w sumie 7 tydzień zwolnienia, a głos na razie nie za bardzo się poprawia.
Myślą, która mi w związku z tym towarzyszy, to sens wysiłków, które rozumując po ludzku, okazują się niepotrzebne. Ale od początku…
Szukanie, nauka, opracowanie piosenek, potem śpiewniczka dla dzieci i osób grających, a gdy okazało się, że tekstów nie będziemy drukować, jedynie rzucać na ekran, zrobienie prezentacji multimedialnej, do tego jeszcze kilka prób z dzieciakami. Tyle pokrótce, w jaki sposób po feriach zaczęłam przygotowywać się do rekolekcji szkolnych. To nie były trudne sprawy dla mnie, a raczej przyjemne, wymagały jednak czasu.
Teraz już wiem, że na rekolekcjach mnie nie będzie, udało mi się poinformować dzieciaki i widzieć ich rozczarowane miny. Może ktoś, kto teraz będzie grał wykorzysta ich wysiłki? Nie wiem. Przekazałam informacje osobom zainteresowanym. Nie czuję z tego powodu smutku, ale czuję, że jakiś trud poszedł na marne, dlatego pytanie pozostaje: jaki był sens tych wysiłków?
Może trzeba po prostu to pozostawić i nie szukać odpowiedzi? Nie zastanawiać się, co Pan Bóg chce mi przez to powiedzieć? Bo przecież ON zawsze chce mojego dobra. Widać moja obecność na rekolekcjach nie jest konieczna i to na pewno dla dobra wszystkich – dzieciaków, rekolekcjonisty, księdza, który będzie prowadził śpiewy, no i przede wszystkim dla mnie. Wystarczy tylko w ten sposób na to popatrzeć, by ufać, że ON wie lepiej, by nie chcieć znać odpowiedzi na pytanie: „dlaczego?”.
A włożona praca? Teraz mogę się przekonać, czy była na JEGO, czy też miała być na moją chwałę, ale o tym porozmawiam już sobie sama w ciszy z moim Panem…