szkolne zamyślenia
rozmowa pozalekcyjna...
dodane 2012-02-14 22:31
Przyszedł dziś na dodatkowe zajęcia, które w ramach mojej karcianej godziny mam z uczniami mojej klasy mającymi problemy z nauką. Tyle co odesłałam do domu dwie uczennice, bo stwierdziłam, że skoro nas tak mało, to odwołam te zajęcia. Pomyślałam, że i tak teraz nadrobię te godziny, ćwicząc śpiewy na rekolekcje.
Przyszedł dziś na dodatkowe zajęcia, które w ramach mojej karcianej godziny mam z uczniami mojej klasy mającymi problemy z nauką. Tyle co odesłałam do domu dwie uczennice, bo stwierdziłam, że skoro nas tak mało, to odwołam te zajęcia. Pomyślałam, że i tak teraz nadrobię te godziny, ćwicząc śpiewy na rekolekcje.
Skoro przyszedł, a odkąd źle dzieje się w jego domu, za każdym razem, gdy mnie spotyka na korytarzu, o czymś opowiada, zaproponowałam, że możemy w spokoju porozmawiać. Chciałam mu dać okazję do wygadania się. Najpierw opowiedział o kilka smutnych wydarzeniach, jakie miały miejsce między jego rodzicami, a w które z jego siostrą zostali przez nich wciągnięci. Większość jednak czasu opowiadał o bajkach, które ostatnio oglądał. Wczuwał się w role bohaterów, odgrywał je z pełnym zaangażowaniem, naśladowaniem głosów i dźwięków.
Pomyślałam, że to ucieczka w inny świat od kłopotów rodzinnych. Tym razem były to bajki, innym bywa historia, w której jest nieźle zorientowany. Choć pracuję z dziećmi już wiele lat, takie sytuacje, wydawać by się mogło bez nadziei, zawsze są dla mnie trudne.
W dodatku Ł. Ma dziwne zachowania, dlatego też wiele dzieci mu bez powodu dokucza, nawet z młodszych klas. Taki szkolny kozioł ofiarny. Dzieci potrafią być takie okrutne. A w takich sytuacjach rozmowy bywają mało skuteczne. A teraz jeszcze ten dramat rodzinny…
Jutro czeka mnie kolejna rozmowa z kimś, kto perfidnie dokucza Ł.