ON i ja...

wyrzut sumienia...

dodane 20:19

 

Do swojej parafii, jak sama twierdzi, ma blisko. Najpierw idzie 6 km pieszo do drogi, na której wsiada do busika, by przejechać kolejne 9 km i zdążyć na niedzielną Mszę św. na godzinę 8:00 –  usłyszałam dziś podczas kazania z ust księdza pracującego w jednej z ukraińskich parafii. Gdy około godziny 7ej otwiera kościół, kobieta już stoi i czeka, by do niego wejść. Przychodzi, mimo podeszłego wieku, w każdą niedzielę. Przychodzi, mimo, iż mróz czasem sięga -36oC.

Inne realia, ktoś powie. Zapewne. Jednak ta historia zaintrygowała mnie dziś. Może raczej dotknęła i zaniepokoiła, gdy zrobiłam sobie rachunek sumienia z mojej ociężałości i lenistwa wobec praktyk religijnych. Czy, gdybym znalazła się w sytuacji tejże kobiety, stać by mnie było na takie poświęcenie i wysiłek? A może dla mnie te przeszkody (mróz, odległość) byłyby wystarczającym powodem, by pozostać w domu?

Oczywiście, nie znam odpowiedzi, bo nie żyję w tamtych warunkach. A jednak, mimo to, poczułam wstyd za każde moje ociąganie się, rezygnację z wysiłku, pójście na łatwiznę, tłumaczenie się, że mam prawo do odpoczynku, że mam prawo, by się wyspać, nic nie robić, etc.

nd pn wt śr cz pt sb

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

1

Dzisiaj: 01.02.2025

Ostatnio dodane