ON i ja...
trudny adwent...
dodane 2011-11-28 22:54
To będzie trudny Adwent.
Dziś wyszłam zdegustowana Roratami, choć dzieciaków była cała masa, co oczywiście cieszy. Tylko, czy aby na pewno ten potencjał zostanie wykorzystany? Mam poważne wątpliwości.
Nie wiem, czy duszpasterze pójdą jednym frontem, czy też każdy obierze swoją taktykę. Skoro będą się wymieniać na Roratach, to ufam, że obgadali ze sobą jedną wizję.
Domyślam się, że korzystanie z gotowego programu jest wygodne. Jednak tekst, który dziś został przeczytany uważam za wielce trudny i mało ciekawy jak dla tej grupy dzieciaków. Coraz bardziej widzę, że MGN jest raczej nastawiony na starsze dzieci, może nawet już bardziej na młodzież. Poza tym całe kazanie obracało się wokół treści, które obejmowały pytania na jutro. A co z formowaniem świadomości adwentowej? Zachęcaniem do realizowania ofiar i postanowień, motywowania i kształtowania właściwej na ten czas postawy. Już od wielu lat brakuje mi tego na Roratach.
Znów będzie show z nagrodami, z losowaniem, emocjami ze zbieraniem nakrętek (cały czas taka akcja jest prowadzona w mojej szkole), a gdzie jest miejsce dla Pana Boga? Skoro jest tyle dzieciaków, jest okazja, by do nich dotrzeć z Dobrą Nowiną… Bóg jest wymagający, a kładzenie nacisku na to, by było fajnie, uważam za bardzo niebezpieczne i płytkie.
Może jestem w błędzie i zapewne Pan Bóg sobie z tym poradzi, to jednak dziś czułam się tam źle. Na dodatek Msza trwała ponad godzinę. Może z czasem się to jakoś unormuje. Tak bardzo jestem przeciwna efekciarstwu. Choć może dziś tak właśnie trzeba docierać do dzieciaków?
To będzie trudny Adwent, czuję się bardzo zmęczona i słaba… Roraty dzisiejsze tylko bardziej mi to uświadomiły… Będzie to czas wewnętrznej walki, pokonywania zniechęcenia, zmęczenia. Zmuszania się do wierności adwentowym postanowieniom. Już dziś zauważyłam, jak od wielu spraw się uzależniłam.
Przyjdź, Panie Jezu!