ON i ja...
zauważyć dobro...
dodane 2011-10-27 13:09
Jeden zastrzyk w tył głowy pomalutku doprowadza mnie do równowagi. I zaczynam się cieszyć jak małe dziecko odchodzącym bólem. Ale nie o bólu tym razem chcę tu napisać, a o życzliwości i dobru drugiego człowieka.
Wczoraj mój siostrzeniec przywiózł mi świeże pieczywo na śniadanie, a potem zawiózł do lekarza, bo nieumiejętność poruszania głową uniemożliwia mi kierowanie samochodem. Lekarka zgodziła się mnie przyjąć, mimo, iż nie byłam do niej zapisana, a jutro mam przyjść na kontrolę, też jako niezapisany pacjent. Planowaną wizytę mam bowiem dopiero w grudniu. Pani w kolejce do lekarza, ponieważ przedłużał się czas oczekiwania, przepuściła mnie widząc mój ból. Życzliwe wpisy na blogu też sprawiły mi ogromną radość. Doświadczyłam dobra, choć nie musiałam.
I tak sobie myślę, że choroba, cierpienie to dobra okazja, by dla kogoś zrobić coś szlachetnego. Bo cierpienie drugiego człowieka może wyzwalać pragnienie czynienia dobra. Może właśnie temu także ma służyć? Przemianie tych, którzy są świadkami cierpienia innych.
I dla mnie nauka, bym zauważała dobro innych i była za nie wdzięczna…
A także przy tej okazji muszę sama sobie odpowiedzieć, jaka jest moja postawa wobec ludzi potrzebujących, chorych, cierpiących? Czy zauważam ich? W jaki sposób wykorzystuję takie sytuacje? Czy w ogóle chcę pomóc temu, kto na tę pomoc czeka, kto jej bardzo potrzebuje?
Panie, dziękuję za każdy gest życzliwości i okazaną mi pomoc, za dobrych ludzi, których stawiasz na mojej drodze. Amen.