ON i ja...
"wszystko jest łaską..."
dodane 2011-10-02 15:20
Droga do Wrocławia mogła okazać się dla mnie tragiczna w skutkach. Przy prędkości autostradowej otarłam się o inny samochód. Cud, że mój samochód nie zmienił kierunku i nie wypadł z trasy. A wszystko przez napierającego z tyłu kierowcę i nie zauważenie mnie przez inną "kierowczynię", że zjeżdżam na środkowy pas. Ona właśnie w tym momencie zabierała się do wyprzedzania i wjechała na ten sam pas, ale od drugiej strony, w momencie, gdy na niego właśnie zjeżdżałam. Moje hamowanie i trąbienie z tyłu (facet nie rozeznał tego co się dzieje) i krótka myśl: Panie rób coś z tym, skończyło się otarciem się z samochodem z prawej strony i utrzymaniem kierownicy. Lekki stuk i ulga, że samochód jedzie dalej. Kobieta zupełnie nie miała świadomości tego, co się stało, bo po uderzeniu, obróciła się w przeciwną stronę. Napierający facet dodał gazu i zniknął w oddali. Zmieściliśmy się na dwóch pasach w trójkę. Pozostała pamiątka - niewielka rysa na karoserii nad tylnym kołem. Brawura, brak wyobraźni, zachowanie zimnej krwi. Cud?
Jechałam na spotkanie, które okazało się bardzo ciepłe i radosne. Dawno się tyle nie naśmiałam. Serdeczność i życzliwość sprawiły, że czułam się, jakbym była w innym świecie. Moje smutki jakoś zbledły. Potrzeba mi było takiej odskoczni. Wspólna kolacja, nocny spacer po mieście, rozmowy aż do rana przy włoskim czerwonym winie, Msza u dominikanów, spotkanie z pięknem miasta i kilkoma krasnoludkami, sprawiły, że do domu wracałam znacznie później niż planowałam.
wrocławskie krasnale
I znów przekonuję się, że Bóg daje tam, gdzie się nie spodziewam, zaskakuje mnie wtedy, gdy tego nie oczekuję.
katedra wrocławska
dlatego uważać nie przestanę, że wszystko jest łaską, zarówno piękne, jak i trudne chwile...