ON i ja...
niewiele potrzeba...
dodane 2011-09-25 20:43
"Tak niewiele potrzeba może tylko uśmiechu, może słowa jednego przyjaznego..."
Trochę namieszałam w poprzednim wpisie, gdy przeczytałam go raz jeszcze stwierdziłam, że zupełnie nie oddaje tego, o czym tak naprawdę myślałam. Skoro jednak już się pojawił, niech zostanie, nie będę go kasować…
Więc spróbuję raz jeszcze, ale inaczej.
W relacjach z ludźmi wiele zależy od nastawienia do drugiego człowieka, od celu, zamierzeń, oczekiwań. Jeśli ktoś ma nieczyste intencje w zawieraniu znajomości, to wprowadza w życie człowieka, który wchodzi w relację z ufnością wiele zamieszania, a także wyzwala pewne niewłaściwe zachowania.
Oczywiście, reagowanie na taką sytuację niewłaściwie to także okazja do tego, by zobaczyć, co drzemie w nas, jakie słabości posiadamy. Bo to, co nas w tym boli, to zranione oczekiwania. Można wtedy zobaczyć swoje słabe strony, jakiś inny kawałek prawdy o nas, do tej pory nieznany, nie odkryty. Jednak w sposób bardzo dołujący, bolesny, bo uderzający w godność.
Internet mocno zaburza relacje, gdyż pozwala wyzwolić z siebie większe pokłady zła, nieszczerości, złości, pozorowania, udawania. Jest niejako zwielokrotnieniem tego, co zdarzyć się może także w realu. Tego doświadczyłam od innych, ale również odkryłam to w sobie. Zobaczyłam siebie, jaką wcześniej się nie znałam.
Od jakiegoś czasu, gdy poznałam ludzi, którzy potraktowali mnie życzliwie, na czysto, bez uprzedzeń, niedomówień, odkryłam piękno relacji z drugim człowiekiem. A jego receptą jest szacunek dla człowieka i życzliwość. I wiem, że nie straszne jest wtedy mówienie sobie prawdy i nie potrzeba do tego agresywnych, raniących słów, udowadniania, że prawda jest tylko po jednej stronie, leczenia swoich kompleksów kosztem drugiego, ranienie, wzbudzanie zazdrości.
Wtedy łatwiej realizować to, o co dziś prosił św. Paweł Filipian…