ON i ja...
z dedykacją dla dobrego człowieka...
dodane 2011-09-21 18:37
Zdaję sobie sprawę, że ludzie często do siebie nie pasują charakterem, poziomem wykształcenia, sposobem patrzenia na świat, wartościami, które są dla nich ważne, problemami, wiedzą.
Po dzisiejszym spotkaniu, po raz kolejny przekonuję się, że nie dorastam do wiedzy i umiejętności rozmówcy. I choć często musiałam uznać , że czegoś nie wiem, czegoś się nie douczyłam, popełniłam błędy, do mojego zaniedbania, lenistwa, to jednak ten człowiek nie dał mi tego odczuć. Nie musiałam udawać kogoś, kim nie jestem. Mogłam być sobą...
Myślę, że wielkość człowieka polega na tym, że potrafi uniżyć się do poziomu rozmówcy. Choć wiem, że dzieli mnie z nim przepaść, to jednak czuję akceptację mojej osoby, z całym moim niedostatkiem. To dodaje wiary w siebie i drugiego człowieka.
Mam też inne doświadczenie, jak niezrozumienie i brak dobrej woli ze strony drugiego człowieka potrafi zaburzyć moje poczucie wartości i postrzeganie prawdy o sobie. Zapewne ja też wobec innych czasem postępuję w ten sam sposób. Niestety, tak to już jest, że reakcje drugiego człowieka są pewnym lustrem dla mnie samej. Nie zawsze są jednak prawdziwe…
Jeśli relacja oparta jest na normalnym spojrzeniu, bez podejrzeń, bezpodstawnych uprzedzeń, wkładania mnie w ramki pewnych zachowań to wprowadza ona we mnie poczucie harmonii i umiejętność otwarcia się nawet na najtrudniejszą prawdę o sobie samej.
Dlatego myślę, że takim właśnie kiedyś będzie spotkanie z Bogiem… zawsze uważałam, że nieumiejętność przyznania się do prawdy o sobie będzie tu problemem. Dziś myślę, że będzie ono najcudowniejszym spotkaniem...
a za dzisiejszą rozmowę przy niezłym espresso, Panie, składam Ci wielkie dzięki...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
PS mój kot właśnie przyniósł mi z łazienki moją szczoteczkę do zębów ;o)) ot, proza życia...