ON i ja...
błogosławiona samotność...
dodane 2011-09-11 23:27
Coraz trudniej stawiać mi czoła mojej samotności. Im więcej wokół ludzi, tym mocniej ją odczuwam. Staje się dotkliwsza, im bardziej kocham. Dotyka do żywego, bo ktoś rani tylko dlatego, że nie wie, co dzieje się w moim sercu.
Jest w tej samotności jednak coś błogosławwionego. Gdy jej doświadczam, gdy nie potrafię powstrzymać łez, wtedy silniej niż zwykle odczuwam JEGO obecność. Wtedy wtulam się w NIEGO, a ON mimo, że nadal trwam w bólu, daje ukojenie i nadzieję. Daje siły, by znów odważnie wkroczyć w swoją codzienność…
Za ten błogosławiony, odkrywczy, bogaty w życzliwość ludzką czas, za Twoją obecność, uśmiech, zabawę i radość spotkania – dziękuję, Panie…