szkolne zamyślenia
8b...
dodane 2011-09-07 17:39
- Jesteś w domu?
- Jestem.
- Bo mam dla ciebie bukiet kwiatów.
- Dla mnie?
- Tak, przyniósł je do szkoły niejaki Wiktor, ale ciebie już nie było. Podrzucę ci, jak będę wracał do domu.
Szkoda, że mnie nie zastał, mimo, że ze szkoły wychodziłam dopiero przed 15-ą. Chętnie bym z nim porozmawiała. Zaraz, zaraz, ile to on ma już lat? 29? Długo nie było go w kraju, więc nie przychodził na spotkania klasowe. To miłe, że pomyślał o kwiatach.
To była fajna klasa – 8b. Ostatnia z moich, która kończyła 8 letnią podstawówkę. Pięć lat wzajemnego poznawania bardzo zżywało wychowawcę z klasą. Teraz te trzy lata to naprawdę taki epizod w ich i w moim życiu. I nazwiska szybciej ulatują z głowy, i więź jakaś słabsza. A wtedy jeździłam z nimi nawet na wspólne wakacje. Był taki czas, że organizowałam wyjazdy kolonijne dla nich. To jedyna klasa, z którą mam dość żywy kontakt do dzisiaj. Tzn. wiem o ich obecnym życiu sporo. I była w niej Marysia, która odeszła już do Pana… To już trzy lata, gdy spotkaliśmy się na jej pogrzebie. Byli prawie wszyscy…
A Wiktor? Trzpiot, wszędzie go było pełno. To jeden z tych łobuzów, na którego nie dało się gniewać. Jako dorosły - dusza towarzystwa. Wszyscy go lubili, choć dawał czasem nieźle w kość. Jakieś kłopoty zmusiły go do pozostania za granicą.
Pamiętam, jak na jednej wycieczce rozwalił kolano tak, że trzeba było zakładać 11 szwów. Byłam wtedy sama z 19 dzieci, no i kierowca (przepisy były wtedy inne, dziś by już to nie przeszło). Na szczęście nocowaliśmy w klasztorze u sióstr Urszulanek w Bardzie Śląskim, więc miał się kto grupą zaopiekować, gdy ja z Wiktorem jechałam na pogotowie.
Naprawdę żałuję, że nie zobaczyłam się z nim... Takie chwile dają wiatr w żagle. Dają przekonanie, że ten trud tak całkiem nie idzie na marne. To takie promyki nadziei...
Wczoraj też na moją katechezę do salek przyszła jedna z moich chórzystek, wtedy mała dziewczynka, dziś dorosła kobieta, by dać zaproszenie na swój ślub, a dziś Wiktor... Pan Bóg wie, kiedy sprawiać takie radości...
kwiaty od Wiktora, no i jakby to było,
gdyby Faros nie wszedł w kadr
;o))