ON i ja...
wakacyjne spotkania...
dodane 2011-08-12 14:40
Wybrałam się wczoraj do mojej drugiej siostrzenicy, by w końcu zobaczyć jej mieszkanko, które nabyła sobie w Krakowie. Nie za bardzo chciało mi się wcześniej wstać, by rano iść na Mszę (to tak a’propos planowania dnia i zmieniania tychże planów), dlatego zadzwoniłam do niej z pytaniem o taką możliwość w Krakowie. No i dowiedziałam się, że tam, co chwila gdzieś Msza się odbywa.
Swoje zajęcia kończyła w okolicach 15ej. Zatem umówiłyśmy się, że spotkamy się na Mszy o 14:30, tuż obok Rynku. Na ponad 200 kościołów prawie że w dowolnym momencie dnia można gdzieś na Mszę pójść. To niesamowite, pomyślałam. Ja muszę u siebie mocno się czasem naginać, gdy chcę w tygodniu pójść na Mszę, zwłaszcza, gdy mam dość napięty dzionek.
Na domiar tego, po Mszy była Adoracja, z Koronką do Miłosierdzia Bożego i chyba do wieczora Pan Jezus już był wystawiony na ołtarzu. Pobyłyśmy jeszcze chwilkę z Nim, a potem poszłyśmy nacieszyć się sobą…