luźne zapiski
kilka ploteczek z kościelnej ławki...
dodane 2011-07-06 15:24
Wczoraj na Mszy, siedząca za mną pani, przez cały czas dość głośno śpiewała. Jakoś mam szczęście do takich osób… Ponieważ niecałkiem dobrze znałam drugą zwrotkę pieśni do słów Kochanowskiego „Kto się w opiekę odda Panu swemu” skorzystałam ze śpiewnika. Jakże się zdziwiłam, gdy podczas drugiej zwrotki zamiast słów: „Ciebie On z łowczych obieży wyzuje” usłyszałam z tyłu głośne i pewne: „Ciebie on z owczej odzieży wyzuje”. Zerknęłam ukradkiem do tyłu, by sprawdzić, czy ta pani ma inny śpiewnik niż ja? Nie, ta pani śpiewała z głowy…
A dziś… no cóż, pech chciał, że usiadłam w szóstej ławce. Przyszła starsza pani o kulach i stojąc przy mnie odliczała ławki dwa razy. Kiedy przekonała się, że siedzę w szóstej ławce, przeprosiła mnie, bo chciała wejść właśnie do tej ławki. Byłam wtedy sama po tej stronie kościoła. To znaczy wszystkie ławki były wolne. Przesiadłam się ławkę wcześniej. Wtedy ta pani zaczęła się modlić szeptem za moim uchem, co mnie, mimo wszystko, poirytowało. Nie po to przyszłam wcześniej, by się umartwiać. Wstałam i usiadłam dwa rzędy dalej. Potrzebowałam ciszy… Policzyłam później ławki, by dla przezorności nie siadać już więcej w tej ławce. Pamiętam, że ta sytuacja już kiedyś mi się przydarzyła..
Czytałam kiedyś w Dzienniczku Faustyny, że ona będąc w podobnej sytuacji, nie przesiadła się, by nie sprawiać przykrości współsiostrze. Wiem, że starość ma swoje prawa i być może sprawiłam tej pani tym moim przesiadaniem przykrość. Nie wiem, jaka będę na starość, jeśli jej dożyję… ale to refleksja na kolejny wpis…