ON i ja...
zranione uczucia...
dodane 2011-05-31 04:55
I znów życie pokazało mi, jak wiele nieporozumień, zranień można byłoby uniknąć, gdyby się ze sobą rozmawiało. Rozwiewało wątpliwości od razu, prostowało niewłaściwe myślenie. Próbowało się współodczuwać, zwłaszcza w sytuacji, której, w jakiś tam sposób się zawiniło.
Milczenie nie zawsze jest złotem, niestety. Czasem prowadzi do wielu niedomówień, zwłaszcza, gdy z jakichś tam powodów nie docierają do nas wszystkie informacje…
Ale cieszę się, że zobaczyłam, że to ja jednak miałam niewłaściwy ogląd sytuacji, choć nie do końca zawiniony. Moje wnioskowanie było chybione, bo poczułam się zraniona, a nie czułam, że komuś, kto w jakiś tam sposób zawalił (też do końca niezawiniony), było z tego powodu przykro. Jest różnica między powiedzeniem gdzieś między innymi słowami słowa „przepraszam”, a tym, że komuś jest naprawdę przykro, że tak się stało… Choć wiem, że dla niektórych przeproszenie jest już nie lada wyczynem. Jestem w stanie to zrozumieć, ten przypadek widać wymagał czegoś więcej.
Zranionymi uczuciami nie da się rozsądnie oceniać sytuacji. Ufam, że ktoś, na kim mi zależy najzwyczajniej to zrozumie…