ON i ja...
ON zadba o wiele...
dodane 2011-05-02 09:06
Rozbieganie, gdzieś między szpitalem, kościołem, domem moim i rodziców oraz szkołą. Tak po krótce można by podsumować ostatni czas. W takiej sytuacji nie zostało mi nic innego, jak robić swoje, a resztę zostawić JEMU.
W Wielki Czwartek wiadomość o nagłej śmierci brata mojego taty zdominowała czas świąteczny, do tego kontuzja mojej mamy, która unieruchomiła ją skutecznie i doskwierała silnym bólem. To już kolejne święta Wielkanocne, o ile sięgam pamięcią, kiedy moja mama nie mogła być w kościele, dlatego szafarz przychodził do niej z Panem Jezusem.
Bóle były tak silne, że w końcu trzeba było wzywać pogotowie. Złamany 11 kręg i decyzja o natychmiastowej operacji ścięła mnie z nóg. Nie sądziłam jednak, że współczesne możliwości medycyny są tak olbrzymie. Po dwóch godzinach po operacji, kręg już stanowi całość. Teraz jednak czeka ją bolesna rekonwalescencja, choć już po kilkunastu godzinach po operacji stanęła na nogi i usiadła na łóżku.
Do tego wszystkiego wczoraj miałam uroczystość Wczesnej Komunii, którą poprzedzały próby i zabieganie, by zadbać o wystrój kościoła. Jedna z rodzin miała dość duże, a raczej konkretne, wymagania, co do uroczystości, co w pewnym stopniu mnie stresowało.
I chyba udało mi się to wszystko zostawić Panu Bogu. Myślę, że właśnie dlatego towarzyszył mi spokój. A sama uroczystość była przepiękna, choć pogoda nie dopisała... ale może o tym innym razem.
Znów doświadczam, że ON daje o wiele więcej, niż oczekuję, jeśli tylko MU na to pozwolę… To jednak nie zwalnia mnie z działania. Muszę robić jak najlepiej to, co w mojej mocy, a ON zadba o resztę… Wtedy będzie we mnie pokój i radość, mimo trudnych i bolesnych doświadczeń…