powrót...
dodane 2011-02-26 10:08
Potrzeba mi czasu, by wejść znów w codzienność, by przemyśleć to, co dane było mi doświadczyć. Bym nie zniszczyła ani odrobiny z tego, co Bóg mi podarował, bym zrozumiała i dobrze odczytała, co chciał mi powiedzieć. Potrzeba mi jeszcze więcej ciszy... Bo żadne słowa nie wyrażą wdzięczności za bezmiar łask, które Bóg na mnie zesłał...
Dlatego dziś jedynie podzielę się słowami, kóre otrzymałam w pewnym mailu...
Nazywał się Fleming i był biednym szkockim farmerem.
Pewnego dnia, gdy ciężko pracował w polu usłyszał wołanie o pomoc dobiegające z pobliskich bagien.
Pobiegł tam i znalazł przestraszonego chłopca, którego uratował od śmierci.
Następnego dnia przed dom farmera zajechał powóz, z którego wysiadł elegancki gentleman, który przedstawił się jako ojciec uratowanego chłopca.
Powiedział do farmera, że chce mu zapłacić za uratowanie syna.
Farmer odrzekł, że zapłaty nie przyjmie, gdyż uratował chłopca nie dla pieniędzy.
W tym momencie do domu wszedł syn farmera Alexander.
Czy to twój syn?- zapytał gentelman.
Tak to mój syn - odrzekł dumnie farmer.
Mam ofertę dla ciebie. Opłacę naukę dla twojego syna tak, aby zdobył to samo wykształcenie jak mój syn.
I jeśli chłopak jest taki jak jego ojciec nie zmarnuje okazji i obaj będziemy z niego dumni?
I tak się stało. Syn farmera ukończył najlepsze szkoły i stał się znany na całym świecie, jako Sir Alexander Fleming, odkrywca penicyliny.
Wiele lat później ten sam chłopiec, który został uratowany z bagien zachorował na zapalenie płuc.
Co uratowało jego życie?
Penicylina.
Nazwisko chłopca: sir Winston Churchill.