ON i ja...

depresja

dodane 07:56

 

Ostatnio dowiedziałam się, że moja kuzynka musiała pójść do szpitala psychiatrycznego. Delikatna, zawsze uśmiechnięta, od dłuższego czasu zmaga się z depresją. Ja kiedyś zaledwie otarłam się o tę przypadłość. Wiem, że jest straszna.

Budzić się z lękiem, przełykać jedzenie jakby się jadło kamienie, nie czując jego smaku, boleśnie łykając każdy kęs. Wymuszać uśmiech, obojętnieć na ważne sprawy i ten strach, nie wiedzieć z jakiego powodu. On sprawia, że najdrobniejsza rzecz wydaje się nie do przebrnięcia, a spotkanie z innymi ludźmi budzi trwogę, taką, że żołądek podchodzi do gardła. Nie zauważać piękna i dobra wokół, czuć ciągły niepokój, doświadczać bezsenności, bojąc się przebudzenia i powrotu do codzienności. Nawet leki, wydaje się, że nie pomagają.

To straszny ból dla najbliższych – bo i pomoc trudna. Najgorsze w tym jest poczucie bezsilności.

Czy i ja swoją znieczulicą, jedną miarą wszystkich ludzi, nie przyczyniam się do czyjejś depresji? Każdy z nas jest inny i każdy przeżywa pewne sprawy inaczej, bo i oczekiwania ma inne. Jak bardzo brak mi wrażliwości na drugiego człowieka.

Panie, miej ją w swojej opiece, a mnie uwrażliwiaj na innych ludzi…

PS Jakiś czas będę tu nieobecna…

nd pn wt śr cz pt sb

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

1

Dzisiaj: 02.02.2025

Ostatnio dodane