szkolne zamyślenia
Tymek...
dodane 2011-01-31 19:46
Nowy uczeń w mojej klasie - Tymek to świadek Jehowy. Ma starsze rodzeństwo, mama sama ich wychowuje. Od samego początku chciał uczęszczać z klasą na religię. Mama wyraziła na to zgodę. Bywa, że na lekcji, podnosi rękę, by odpowiedzieć na jakieś pytanie. Pozwalam mu na to. Czasem przeszkadza, ale upomniany, od razu się reflektuje i stara się być grzeczny. Po prostu mnie rozbraja i tak już bogatej w „wybitne” jednostki klasie.
Od jakiegoś czasu pracujemy z Pismem św. Z wielkim trudem doszliśmy do sytuacji, by każdy uczeń posiadał swój egzemplarz Pisma św., jeśli nie własny, to pożyczony. Tymek jeszcze przed feriami oferował, że przyniesie z domu Pismo św., by komuś pożyczyć. Odradzałam mu, sadząc, że przyniesie pismo w przekładzie Nowego Świata. Zdziwiłam się bardzo, gdy przyniósł Biblię Tysiąclecia, w dodatku z włożonymi w środku obrazkami z jakichś sanktuariów Maryjnych.
Hmmm… może on nawet jest ochrzczony w Kościele Katolickim? Może odeszli z niego jakiś czas temu? Choć mam wrażenie, że nie są praktykującymi świadkami. Tymek wspominał o tym, że kiedyś gdzieś chodził, ale teraz nigdzie nie uczęszcza. Ale nie będę pytać...
Dziś przed lekcją podszedł i spytał, czy mógłby to swoje Pismo wziąć z powrotem, bo chciałby z wszystkimi też pracować i uczyć się na nim. Oczywiście, że przystałam na to.
– Proszę pani! A tu jest list do Tymoteusza! – wykrzyknął zachwycony, gdy wertował strony.
– No i jest jeszcze jeden list do Tymoteusza – odpowiedziałam.
Pod koniec lekcji zapowiedziałam sprawdzian umiejętności pracy z Pismem św.
– Proszę pani? A ja też będę mógł pisać ten sprawdzian? – zapytał Tymek.
– Jasne! – odpowiedziałam – tylko, gdzie ja Ci wpiszę tę ocenę?
Tymek zabrał swoje Pismo św. do domu, by poćwiczyć. No cóż… nie wiem, czy ten czas wspólnych katechez w jakikolwiek sposób w Tymku zakiełkuje. No i już trochę go poznałam, czasem ma słomiany zapał. Ale ta sytuacja, mimo wszystko, mnie cieszy…