ON i ja...
zwykły dzień...
dodane 2011-01-29 21:49
To był zwykły dzień, a jednak inny. Od jakiegoś czasu łatwiej mi nie kierować się zdaniem innych, tylko robić to, co w danej chwili uważam za właściwe i słuszne. Wszak często uzależniam swoje decyzje od innych. Ale dziś, w sposób wolny, zdecydowałam się na wyjazd (50 km), na rozmowę, która okazała się mi bardzo potrzebna, a wieczorem na film „Ludzie Boga”.
Po jego obejrzeniu, mogę tylko zamilknąć i w głębi serca wołać: „Panie, przymnóż mi wiary”…
Niejako dopełnieniem jest jutrzejsze rozważanie O. A. Pelanowskiego o ciszy.
Panie, jak Ty wszystko potrafisz zaplanować. Zawsze mnie to zdumiewa…
zacytuję fragmenty, które są mi jakoś bliskie:
Wśród błogosławieństw znajduje się i to, które jest związane z cichością. „Można być cichym, ale nie mieć w sobie cichości” – powiedział Marie Dominique Philippe. Istnieje cisza udawania – milczymy, by się nie narazić.
Ale to nie jest cisza błogosławiona. Kiedy ktoś cicho schlebia, jest koniunkturalistą, kłamcą, kimś skrywającym prawdziwe intencje. Taka cisza zewnętrzna nie ma jednak ciszy sumienia. Jest też fałszywa cisza kogoś, kto się lęka i jest zamknięty w sobie. Prawda potrzebuje prawdziwego przyjaciela, by móc się z nas wydostać.
Cichość, która wypływa z błogosławieństwa, wypływa z pragnienia zdobycia upodobania Bożego spojrzenia, a nie przypodobania się ludziom. Jest to cisza mimo odrzucenia, odtrącenia, krzywdy, mimo możliwości obrony! Wynika ona z zaufania do Boga, który nie opuści mnie nigdy, choć fakty mogą wskazywać na coś zupełnie innego.
Cichość rozwija się w miłości do bliźniego i w modlitwie najintymniejszej, ale rozkwita też w ubóstwie i w Eucharystii. Miłość staje się cicha, gdy nie krzyczy, nie plotkuje, nie oskarża i nie uskarża się, nie rani. Nasza miłość to początkowo miłość własna albo mroczne uzależnienie, albo ślepa namiętność. Dopiero po latach staje się to wszystko po prostu cichą miłością. Oczywiście dzieje się tak u tych, którzy dorastają do ciszy, wyrzekając się dominacji nad innymi. Cisza dojrzewa także w modlitwie adoracyjnej, gdyż Bóg jest cichy i pokorny sercem, a przebywanie z Nim formuje nas na Jego podobieństwo. Wyciszenie rozwija się też w ubóstwie.
Cisza udziela się nam z Eucharystii. Bóg cicho ukrył się w chlebie i winie, a nie billboardach i gigabitach czy decybelach. Czy nie budzi się w naszym sercu tęsknota za byciem do Niego podobnym w takiej postaci? „Ama nesciri”, jak pisze Tomasz à Kempis, „umiłuj bycie nieznanym”, bycie cichym, nawet anonimowym.
Panie, przymnóż mi wiary i naucz miłości prawdziwej, zgody na bycie anonimową, odtrącenie, odrzucenie, niezrozumienie. Bym nigdy nie narzekała na to, że czegoś nie mam, coś mi brakuje, ktoś mnie rani, coś dzieje się nie po mojej myśli. Amen