ON i ja...
badanie krwi...
dodane 2011-01-28 11:51
Byłam dziś na badaniu krwi. Nie byłoby w tym nic dziwnego, często muszę je robić, gdyby nie to, że pielęgniarka wskutek jakiegoś błędu nie umiała pobrać odpowiedniej ilości krwi. A do wykonania wszystkich badań trzeba było pobrać całą strzykawkę. Od paru lat, kilka razy w roku, badania krwi robię w tym samym laboratorium, w tym czasie ani razu nie musiała ponowić kłucia.
Dlaczego o tym piszę? Pielęgniarka cały czas, gdy szukała na drugiej ręce żył (a to dość trudne przedsięwzięcie w moim przypadku), przepraszała i tłumaczyła się. Co mnie najbardziej zaskoczyło? Powiedziała, że to ona popełniła błąd. Uspokajałam ją, że to dla mnie nie jest problem, że się zdarzyć może każdemu. Ona do końca przepraszała, okleiła mnie plastrami, tak, że wyszłam stamtąd jak po jakimś ciężkim zabiegu.
Pomyślałam, jakby świat był piękniejszy, jak czułabym się swobodniej, gdybyśmy umieli otwarcie przyznawać się do błędów, pomyłek, porażek, czy też jakichś słabości (oczywiście w granicach rozsądku). I za nie przepraszać. Dotarło do mnie, że pośród takich ludzi czuję się pewniej i swobodniej. Od razu ich lubię, bo wzbudzają moje zaufanie. Wtedy i ja nie mam obawy, że zostanę potraktowana jako gorsza tylko dlatego, że przyznaję się do jakiejś słabości.
A mam za sobą takie doświadczenia, że gdy przyznałam się do błędu, druga strona triumfowała nade mną. To upokarzające, ale cenne doświadczenie. Bo pomaga wzrastać w pokorze, której ciągle tak mało we mnie …
Panie, spraw, bym korzystała z wyzwań dnia codziennego tak, by stawać się pokorniejszą. Bym zauważała, że oddalam się od Ciebie, gdy czuję się lepszą, mądrzejszą, bardziej kompetentną i doświadczoną od innych. Naucz mnie życia w pokorze. Wiem, że to będzie możliwe tylko wtedy, gdy będę żyła w prawdzie o sobie. Daj siły do jej poznawania i do przyznawania się, gdy będzie inna od moich wyobrażeń. Amen.