ON i ja...
JEGO obecność...
dodane 2011-01-07 21:47
– I niech pani uważa, bo tam na dworze jest bardzo ślisko – rzekła do mnie dziś sąsiadka, gdy rano przywitałyśmy się na korytarzu.
– Tak, domyślam się. Po wczorajszym wieczornym deszczu, zapewne – odpowiedziałam
Szłam niepewnie, ostrożnie, powolutku, choć czas mnie gonił. Kiedy dochodziłam do garażu, otwarłam pilotem bramę, straciłam równowagę i upadłam. Właściwie usiadłam. Nie uderzyłam się, ale poczułam ból w kolanie, który utrudniał mi dojście do samochodu.
Dość napięty w planach był mój dzisiejszy dzień. Od razu pomyślałam, że gdybym złamała cokolwiek, to wszystko, co wydawało się w tym momencie ważne, okazałoby się zupełnie nieważne. Na Mszy moje myśli krążyły wokół tego problemu. Jakoś bardziej świadomie polecałam ten, tak intensywny, dzień Jezusowi.
Potem kino z dzieciakami. Kuśtykałam z coraz większą trudnością. Tramwaje dopisały i tam, i z powrotem. Dopiero wieczorem ktoś uświadomił mi, że jeździły dziś w planie sobotnim. Tym bardziej poczułam JEGO wsparcie. Tak szybki przejazd sprawił, że dzieci jedzące w szkole obiad jeszcze na niego zdążyły, a i ja się załapałam.
Od razu po szkole z coraz większym bólem w kolanie pojechałam na zajęcia. Planowałam już wjazd na płatny parking, by mieć bliżej. Ale szepnęłam MU słówko, że mógłby się postarać o jedno miejsce dla mnie na parkingu bezpłatnym blisko budynku. Nie zdążyłam skończyć z NIM rozmowy, gdy dostrzegłam to jedno miejsce dla mnie. Moja radość była wielka, choć ból coraz większy.
Zwolniłam się z zajęć. Nie byłam w stanie wysiedzieć. Pojechałam do siostry. Zbadała, opukała, zobaczyła. Na szczęście nic nie stwierdziła. Dała maść, leki, kazała kolano usztywnić i czekać do jutra.
Panie Boże! Cały czas dziś ze mną byłeś. I pozwoliłeś, bym w drobnych sprawach dostrzegła TWOJĄ obecność. I pewno, gdyby nie ten dzisiejszy upadek, nie zauważyłabym CIEBIE…
moje Urwipołcie w kinie... "Opowieści z Narnii" cz. 3