ON i ja...

skończyło się nim się zaczęło...

dodane 20:35

 

No to wróciłam z trzydniowej wycieczki ;) zanim na nią wyjechałam...

Ale zaraz, wszystko po kolei. A to, żeby bardziej przybliżyć pracę nauczyciela, jeśli ktoś ma jeszcze jakieś wątpliwości ;)

Tak oto przedstawiał się dziś mój dzień :D

4:00 pobudka

do ok. 5:00 dokończenie pewnych zobowiązań w domku (zakładałam, że przez 3 dni mnie nie będzie, więc musiałam co nieco do przodu zrobić)

5:00 zamyślenia

6:30 Msza

7:15 śniadanie

8:00 wyjazd do szkoły

8:15 przejazd z kierowcą i busem pod budynek policji na przegląd

9:00 powrót do szkoły bez zgody na wyjazd z powodu jakichś felerów w układzie kierowniczym i luźnym akumulatorem

10:50 podjeżdża drugi bus, czekamy około 40 minut na policję, w końcu jedziemy do nich, tam okazuje się, że kierowca zapomniał jakichś dokumentów, jedne miał w Katowicach, drugie w Mysłowicach. Wyjeżdżamy by je zdobyć (tzn. ja i kierowca). Koleżanka z dzieciakami w szkole, z przybyłymi w międzyczasie rodzicami pertraktuje, w co włącza się pani dyrektor. Dobrze, że mnie tam nie ma, myślę sobie.

W międzyczasie gorąca linia na mojej komórce, aż się zagrzała, wydzwoniłam pewno cały mój abonament, to z drugą nauczycielką, to z dyrektorką, to z rodzicami, to z facetem, który to wszystko organizował – te warsztaty ekologiczne, bo zapominałam dodać, że taki miał być charakter tej wycieczki. Zamawiając termin nie przypuszczałam, że uda się trafić o tej porze w taką pogodę, liczyłam się z pluchą i śniegiem. Ale… i tak nie wypaliło…

Ok. 14:00 podjeżdżamy pod komisariat policji w Mysłowicach

14:15 przyjeżdża policja, sprawdza samochód i…. nie dopuszcza do ruchu busa, zatrzymuje dowód rejestracyjny, wlepia mandat (a facet naprawdę chciał nam pomóc) zresztą jak i nasza policja poprzedniemu przewoźnikowi. Podejmuję decyzję o rezygnacji z wycieczki, o czym telefonicznie powiadamiam koleżankę. Dzieci wracają do domu a ja czekam na wypisanie dokumentów.

do około 15:30 policjanci wypisują dokumenty, na szczęście kierowca okazuje się dżentelmenem i swoim osobistym mercedesem pośród licznych korków, które o tej porze obejmują cały nasz region (jazda ponad 160 km/h nie jest moja pasją, ale milczę, odrzucam zaproszenie na obiad, bo jakoś za bardzo czuję się podrywana), przywozi mnie pod szkołę, gdzie wsiadam w swój samochód i wracam do domu Przez ten cały czas poznałam historię życia pana kierowcy i jego problemów małżeńskich, choć pewno księdza nie przypominałam. Wracam do domu po 17:00.

WNIOSKI: Ten dzień przyniósł same straty. W ośrodku zmarnowało się ileś obiadów (na szczęście nie musieliśmy wpłacać zaliczki, to problem, który mi odpadł – odzyskiwanie pieniędzy). Kierowcy musieli ponieść koszty, a dzieci wróciły do domu rozczarowane. A ja? Ja nie narzekam. Przede mną spokojna noc. Lampka różowego wina dobrze mi zrobi. Pan Bóg wie lepiej, być może ochronił mnie przed czymś, o czym wiedział, że może się stać. Jutro batalia z rodzicami… ech, niełatwe jest życie nauczyciela, ale ciągle wiem, że to jest to, co powinnam robić…

 

JEZU UFAM TOBIE…

nd pn wt śr cz pt sb

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

1

Dzisiaj: 02.02.2025

Ostatnio dodane