ON i ja...

umieranie ożywiające...

dodane 14:47

Skoro tyle dziś o umieraniu dołożę i ja coś swojego. Te myśli towarzyszą mi od jakiegoś czasu…

Umieram sobie:

- gdy bez protestu przyjmuję to, co jest mi niewygodne

- gdy doświadczam czyjejś obojętności

- gdy mój wysiłek i trud jest niezauważony

- gdy nie bronię się, kiedy ktoś zarzuca mi brak dobrej woli

- gdy powstrzymuję się od udowadniania swojej niewinności

- gdy nie buntuję się wobec bezpodstawnych oskarżeń

- gdy bez chęci odwetu akceptuję fakt bycia dla kogoś „nikim” lub tego, że ktoś mnie nie lubi

- gdy nie upominam się, kiedy jestem w czymś pomijana

- gdy w milczeniu znoszę to, że ktoś nie zauważy mojej niespodzianki

- gdy nie zwracam komuś uwagi, że robiąc coś bezinteresownie spotykam się z roszczeniami

- gdy zgadzam się z JEGO wolą, zwłaszcza wtedy, gdy diametralnie się różni od mojej

- gdy poznaję trudną prawdę o sobie, no i zgadzam się z nią…

I pewno jest mnóstwo jeszcze innych okazji, by umierać sobie, by przyjmować w cichości niesprawiedliwość, cierpienie i ból. Bo to umieranie może okazać się moim czyśćcem, moją drogą wiodącą mnie do zjednoczenia z Bogiem. To takie „umieranie ożywiające”…

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 25.11.2024

Ostatnio dodane