jubileusze...
dodane 2010-08-15 23:44
Siostra Milena. Kilkanaście lat temu była oddelegowana do pomocy w naszej parafii. Pracowała z nami przez 5 lat. To był najlepszy czas współpracy duszpasterzy z katechetami. Comiesięczne spotkania i długie rozmowy. Urodzinowo - imieninowe imprezy. Coroczne, kilkudniowe wspólne wyjazdy, nie sam na sam, ale całą grupą, proboszcz, wikarzy i katecheci, były bardzo wspólnototwórcze. Nikt o nikogo nie zabiegał, nikt nie pchał się, by siedzieć, czy być, iść blisko księdza, nikt nie podbiegał, by szeptać któremuś do uszka, by móc się go dotknąć, nikt nie musiał grać i udawać jak jest blisko z którymkolwiek. Rozmowy toczyły się z każdym, kto w danej chwili znajdował się obok. Wszyscy byli dla wszystkich. Żadnej rywalizacji i zabiegania o specjalne względy, co tworzyło zdrową atmosferę. I ja w takiej atmosferze czułam się bezpieczna, a przede wszystkim akceptowana.
Wyjeżdżaliśmy w różne miejsca – Istebna, Jawornik, Góry Świętokrzyskie, Tatry. Parafia zakonna, więc miała takie możliwości, bo w parafii zostawali kapłani nie związani bezpośrednio z nią, a my mogliśmy przez 3 dni wzajemnie się poznawać, wędrować po górach, żartować, śpiewać. Wszystko finansował proboszcz. To owocowało w parafialnej współpracy. Kolonie, wyjazdy z dzieciakami w różne miejsca, wzrost liczby dzieci na Mszach szkolnych, rozrost scholi, rozbudowanie rekolekcji szkolnych, tak, że trwały 3 godziny dziennie i nikt się na nich nie nudził, stworzenie programu dla bierzmowańców, który wyraźnie miał wpływ na wzrost liczby młodzieży w Oazie, którą do dziś już jako dorosłych widać w parafii i pewno inne owoce, o których nie mam zielonego pojęcia...
I pozostała przyjaźń – choć unikam tego słowa, w tym przypadku wszystkich razem nas ona połączyła, dziś to jest grupa 6 osób.
Siostry już nie ma u nas od ponad 10 lat, a mimo to każdego roku z różnych okazji kilkakrotnie spotykamy się w tym gronie. Dziś też była ku temu szczególna okazja. Siostra miała Jubileusz 25 lecia ślubów zakonnych. Msza w klasztornej kaplicy i proboszcz, który okazał się moim byłym animatorem z II stopnia Oazy na Grabowej (był wtedy klerykiem).
W kaplicy u sióstr odczułam, jak to miejsce jest omodlone. Było mi tam jakoś niesamowicie dobrze. Przyjechałam godzinę wcześniej, więc mogłam chwilkę dłużej tam pobyć...
A za dwa dni mój Srebrny Jubileusz ;) no i będę go przeżywać w uduchowionej atmosferze pośród beskidzkich krajobrazów :D