ON i ja...
panta rhei...
dodane 2010-07-08 15:58
Wiesz, Panie Boże, dziś tak trochę za Tobą zatęskniłam….
Są w życiu sytuacje, których nie możemy zmienić, którym nie jesteśmy w stanie nadać innego biegu. Co do których również nie należy stawiać Bogu pytań „dlaczego?”. Wtedy pozostaje jedynie akceptacja, inaczej pojawi się złość, bunt, niezgoda, odejście, zamknięcie. Oczywiście sytuacją, którą mam na myśli jest śmierć. Nie mamy na nią wpływu (nie biorę pod uwagę rozważań o niedbaniu o zdrowie, etc.). Dawcą życia jest Bóg i On decyduje, kiedy to życie zakończyć. Nam pozostaje tylko przyjąć Boże zamiary, zgodzić się z nimi, choć serce boli i nie rozumie.
Ale w związku z tym, zrodziła się we mnie inna myśl. Tak jak wobec śmierci staję bezradna (nie mając na nią wpływu), tak wielu sytuacjom beznadziejnym próbuję nadać bieg zgodny z moim oczekiwaniem. Nie próbuję do nich podejść, jak do śmierci, że nie mając na nie wpływu, muszę je przyjąć. A ja walczę, czasem raniąc przy tym wielu ludzi, samą siebie też, byleby ziściły się moje pragnienia. Złoszczę się, buntuję i pytam „dlaczego?”. A przecież Pan Bóg może chcieć czegoś innego. W ogóle tego nie biorę pod uwagę. Uparcie dążę do tego, co ja bym chciała i to najlepiej w sposób, który sama zaplanuję, choć On może tego nie chcieć. I daje mi wyraźne sygnały, które dla innych są oczywiste i klarowne, tylko ja, zapatrzona w swoją wolę, brnę do celu, byleby tylko ziścić swoje pragnienie, swoje chcenie.
Te wakacje zaczęły się dość nietypowo. Boleśnie i zadumanie. Ale wszystko ma sens, ma sens, ma sens… wystarczy tylko zaufać… tego mnie naucz, Panie…
Ta pieśń, śpiewana u nas na zakończenie pogrzebu, zawsze jest dla mnie dość mocnym przeżyciem ze względu na słowa, ale i melodię. Słowa tak bardzo odzwierciedlają sprawę sensu życia, mojej wiary i śmierci:
Ref. Dziś moją duszę w ręce Twe powierzam,
mój Stworzycielu i najlepszy Ojcze.
Do domu wracam jak strudzony pielgrzym,
a Ty z miłością przyjmij mnie z powrotem.
1. Stanę przed Stwórcą i przed moim Bogiem,
On mnie z miłości wezwał do istnienia.
Tchnął swego Ducha, stworzył na swój obraz,
jak własne dziecko znał mnie po imieniu.
2. Wstyd mnie ogarnia, że przed Tobą stanę,
tak niepodobny, Boże mój, do Ciebie.
Nie karz mnie za to zbyt surowym sądem,
rozpoznaj, Ojcze, swoje dziecko we mnie.
3. Tułaczka moja już dobiegła kresu,
dla moich oczu słońce ziemi zgasło.
W Tobie, mój Panie, znajdę pokój wieczny,
Ty będziesz dla mnie nie gasnącym światłem