ON i ja...
kto lepszy wróg czy przyjaciel?
dodane 2010-06-01 22:46
Choć na dzień dzisiejszy przewidziane było inne II czytanie w Godzinie Czytań, to zaintrygowało mnie to z wtorku 9 tygodnia zwykłego, więc się nad nim zatrzymałam.
Fragment „Z nauk duchowych św. Doroteusza, opata”:
"Może się zdarzyć, że ktoś zachowujący – jak sam mniema – zupełny spokój i skupienie, czuje się dotknięty obraźliwym słowem brata. Sądzi zatem, iż słusznie gniewa się mówiąc: Gdyby nie przyszedł, nie ubliżył mi i nie rozgniewał, nie popełniłbym grzechu.
Jest to oczywiste złudzenie i fałszywe rozumowanie. Czyż ten, kto wypowiedział kilka słów rzeczywiście przyniósł niepokój i wzburzenie? On ujawnił to, co już było w człowieku, aby jeśli zechce, mógł czynić pokutę.
Taki człowiek ( … ) sądził, iż jest pełen pokoju, ale wewnątrz kryły się namiętności, o których nie wiedział. Niech tylko przyjdzie brat i powie słowo, a natychmiast ujawnia się zepsucie i brud ukryty w sercu. Dlatego jeśli człowiek taki pragnie dostąpić miłosierdzia, niechaj żałuje, niech się oczyści, niech się udoskonali, a wtedy zobaczy, iż raczej należy dziękować bratu, który stał się powodem tak wielkiego pożytku."
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I chyba nieważne, czy ktoś działa wobec mnie z premedytacją, czy nie, czy działa złośliwie, czy też celowo wzbudza zazdrość (choć ta postawa nie jest wielce chwalebna), ważne jest jednak to, jaką słabość w sobie dzięki temu odkrywam. I tylko to powinno być dla mnie ważne. Jednak często się wtedy skupiam na własnej krzywdzie i wytykaniu błędów innym. W ramach upomnienia braterskiego czasem jest to konieczne, ale tylko wtedy, gdy kieruję się dobrem tej drugiej osoby i gdy naprawdę chcę ją ratować. A najczęściej wynika to z poczucia bycia lepszym od innych, wtedy lepiej zamilknąć.
Choć często w działaniu innych ludzi szukam usprawiedliwienia własnych słabości. Słabości, do których nawet umiem się w spowiedzi przyznać, ale i tak, gdzieś tam na dnie serca drzemie usprawiedliwienie dla mnie.
Powinnam dziękować nie za tych, którzy mnie chwalą i odnoszą się wobec mnie życzliwie (tak, oni też są ważni, ale czasem mogą zrobić wiele zła, wepchać w jeszcze większą pychę), ale za tych, których nie lubię, przez których się czuję zraniona, bo to moja reakcja na ich działania odkrywa prawdę o mnie. Tylko trzeba się do niej przyznać – to naprawdę oczyszcza i wnosi ogromny pokój…