ON i ja...
gg(owa) refleksja...
dodane 2010-04-23 11:22
Myślę, że są ludzie, z którymi nie musimy zawierać relacji, ciągle się wydaje nam, że każdego musimy lubić. Czasem dla dobra swojego i tej drugiej osoby jakiś kontakt należy nawet zerwać... Nie z każdym musimy mieć dobre relacje... tak myślę... Jezus też nie miał dobrych relacji z wszystkimi, choć zapewne nie Jego słabości o tym decydowały, wszak ich nie miał, jak bywa to w naszym przypadku.
Czasem to właśnie miłość bliźniego wymaga zerwania relacji i chyba za bardzo boimy się złych uczuć i obwiniamy się za to, że w nas są. A one z jakiegoś powodu się ujawniają. Zapewne odkrywają jakąś cząstkę prawdy o nas. Ale wtedy często pojawia się mechanizm obronny - za wszelką cenę chcemy sobie udowodnić, że w nas nie ma takich uczuć, że prawda jest inna, i np. staramy się kontynuować jakąś znajomość, żeby sobie udowodnić, że jesteśmy w stanie kochać bliźniego... a tu trzeba mieć odwagę powiedzieć - nie umiem, bo jestem taka i taka, i chyba nie należy sobie niczego na siłę udowadniać, bo wtedy dopiero naszą słabością możemy kogoś zranić jeszcze bardziej.
Widzę też inne niebezpieczeństwo. Próbując odrzucić własną winę, możemy zacząć skupiać się na słabościach tego drugiego człowieka. Owszem, czasem mogą być przyczyną i powodem zerwania relacji, np. wtedy, gdy chcemy, by ten ktoś coś zrozumiał, sam zauważył swój błąd, by spróbował stanąć w prawdzie. Choć i to nie zwalania z tego, by również w sobie szukać przyczyn i nie bać się tej prawdy. Nie bać się przyznać do tego, że nie mogę mieć z kimś relacji, bo nie przeskoczę sama siebie.
Umieć przyznać się przed sobą samą do swojej słabości i oddać ją Jezusowi. Przyjść z nią do Niego – a On już będzie wiedział, co z tym zrobić. Za dużo w nas poczucia samowystarczalności, a czasem trzeba poczuć się bezradnym i zgodzić się z tym, że jestem słaba i grzeszna, by pozwolić się Jemu prowadzić…