kocha jak Dobry Pasterz...
dodane 2009-11-05 08:00
Przechodząc pośród grobów moich bliskich, często zastanawiam się gdzie w chwili obecnej są i co przeżywają. Stanęli już przed Bogiem, dotknęli Jego miłości. Może już są z Nim zjednoczeni, a może jeszcze na tę chwilę czekają. Poznali już prawdę o Nim, ale także o sobie samych i swoim życiu. A gdyby Bóg dziś mnie wezwał do siebie? Czy umiałabym zaakceptować prawdę o sobie samej? Przed Bogiem pierzchną wszelkie iluzje i fałsz, które tak misternie wokół siebie tkam. Zobaczę, jaka naprawdę jestem i co w moim życiu jest najważniejsze, na którym miejscu postawiłam Boga. Właściwie każdego dnia mogę stawać przed Nim i odpowiadać na te pytania. Niestety, pycha, egoizm, zazdrość zamykają mnie na prawdę o sobie. I choć chcę, by On był na pierwszym miejscu, to poszukując potwierdzeń swojej ‘doskonałości’, skupiam się wciąż wyłącznie na sobie. Wtedy też trudno mi uwierzyć we własną nędzę, dlatego ciągle szukam usprawiedliwień, wytłumaczeń swoich słabości. A to rodzi wewnętrzne zakłamanie i zaplątuje coraz bardziej prawdę o mnie samej.
Robiąc codzienny rachunek sumienia mogę wyraźnie zobaczyć jakim sprawom poświęcam w ciągu dnia najwięcej czasu. Mogę dostrzec, co tak naprawdę jest dla mnie ważne. Czy nie zanadto zabiegam o popularność i akceptację? Ile uwagi i czasu poświęcam trosce o swoje ciało, ubiór, wygląd? Jak bardzo troszczę się o piękno swego domu, o to, by mieć jak najwięcej wygód i najnowszego sprzętu? A może gonię za tym, by posiąść jak największą wiedzę? Owszem, Pan Bóg chce, bym to zdobywała, jednak nie za wszelką cenę, nie za cenę moich relacji z Nim. Które miejsce w codziennych sprawach zajmuje Bóg? Wystarczy porównać czemu poświęcam najwięcej czasu. Jak długo trwam na modlitwie i czy rzeczywiście wtedy się modlę? A może klęcząc, będąc na Mszy św. myślami jestem nadal w sprawach tego świata?
Jezus jednak taką mnie kocha. Zabieganą, zbytnio zatroskaną o sprawy doczesne. Nie zważa na to, że Go tym ranię. Daje mi każdego dnia kolejną szansę przemiany. Dobry Pasterz, o którym dziś Jezus mówi w przypowieści, w odpowiedzi na niewierność zaginionej owcy szuka jej, aby wziąć ją na ręce i w tym szczególnym geście okazać jej przebaczenie. Wystarczy tylko tego pragnąć i błagać Go o to. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus mówi, że po wyznaniu Bogu swojej winy On “kocha nas bardziej, aniżeli kochał nas przed naszym upadkiem!” (Pisma, t.2, s.406). Najważniejsza jest moja skrucha i wiara w Bożą miłość. Jeżeli będę żałować i przeproszę za swój grzech, to już w tym momencie będę w Jego ramionach. Bóg chce przebaczać. Jego największym pragnieniem jest okazywanie mi miłości przebaczającej. Moje serce więc powinno być pełne wdzięczności za tak niepojętą miłość Boga.
Komentarz z 6 listopada 2008